Od Disneya do światowych scen
Sabrina Carpenter ma zaledwie 26 lat, a jej kariera rozwija się w zawrotnym tempie. Zaczynała jako gwiazda Disneya w serialu „Girl Meets World”, a dziś podbija światowe listy przebojów jako wokalistka i autorka tekstów. Jej single „Espresso”, „Nonsense” czy „Feather” stały się viralami, a najnowszy album „Short n’ Sweet” ugruntował jej pozycję wśród największych gwiazd popu.
Choć popularność otworzyła jej drzwi do wielkiej kariery, to przyniosła również falę krytyki, której artystka musi się stale przeciwstawiać.
- Przeczytaj również: Hołd dla Cher i Britney Spears w jeden wieczór – Sabrina Carpenter w centrum uwagi!
„Czułam się atakowana i wyśmiewana” – szczere wyznanie gwiazdy
W rozmowie z Vogue Italia Sabrina Carpenter otworzyła się na temat swojego postrzegania mężczyzn.
– Mężczyźni są fascynującym gatunkiem, w pozytywnym i negatywnym sensie. Czasami czuję się przez nich adorowana, kochana i inspirowana, a czasami atakowana i wyśmiewana – powiedziała wokalistka.
Słowa te szybko obiegły światowe media, bo mało która artystka tak odważnie komentuje relacje damsko-męskie w show-biznesie. Carpenter podkreśliła, że nauczyła się traktować przykre doświadczenia z humorem, który od lat jest jej narzędziem przetrwania w branży.
Romantyczne życie pod lupą
Artystka nigdy nie ukrywała, że jej życie prywatne wzbudza ogromne zainteresowanie. Głośnym echem odbił się jej związek z aktorem Barrym Keoghanem, który zakończył się w grudniu 2024 roku. Media szybko zaczęły spekulować, że to właśnie on mógł być inspiracją do piosenek „Manchild” i „Bed Chem”.
Sama Sabrina komentuje to z dystansem: – Nigdy nie ukrywałam, że piszę o własnych doświadczeniach. Moi partnerzy zwykle byli zadowoleni, że powstała o nich piosenka – niezależnie od tego, czy była dobra, czy zła.
Skandale i krytyka – Sabrina Carpenter nie odpuszcza
Sabrina Carpenter regularnie staje w ogniu krytyki. Brytyjski producent Pete Waterman nazwał jej sceniczne show „obraźliwym”, porównując je do „marnowania walki o prawa kobiet”.
Artystka odpowiedziała bez ogródek: – Moje przesłanie zawsze było jasne. Jeśli ktoś nie potrafi zaakceptować pewnej siebie dziewczyny świadomej swojej seksualności, niech po prostu nie przychodzi na moje koncerty.
Przypomniała także, że krytyka wobec kobiet w muzyce nie jest niczym nowym – w latach 80. dotykała Madonny, w 90. Britney Spears, a w 2000. Rihanny.
Oskarżenia o playback
Podczas trasy Short n’ Sweet Tour pojawiły się komentarze, że Sabrina Carpenter korzysta z playbacku. Na TikToku jeden z użytkowników ocenił, że „tylko 40%” śpiewa na żywo.
Wokalistka nie zostawiła tego bez odpowiedzi: – Śpiewam na żywo w 100% na każdym koncercie. Chcesz porozmawiać z moimi realizatorami dźwięku?
Skandal z teledyskiem „Feather”
Ogromne emocje wzbudziło również nagranie teledysku „Feather” w kościele w Brooklynie. Choć artystka zapewniała, że otrzymała zgodę, władze parafii wydały oświadczenie, że procedury zostały złamane.
Sabrina Carpenter skwitowała to krótko: – Mieliśmy pozwolenie. A poza tym – Jezus też był cieślą (carpenter).
Sabrina Carpenter kontra hejterzy
Internauci krytykowali również singiel „Please Please Please”, który – jak twierdzili – był „najgorszym drugim singlem w historii”. Tymczasem piosenka dotarła na 1. miejsce Billboard Hot 100. Artystka nie kryła satysfakcji, publikując triumfalny wpis: „Jestem wdzięczna, wdzięczna, wdzięczna!”.
- Zobacz też: Sanah podbiła Narodowy! TVP pokaże koncert, który przeszedł do historii! Kiedy i gdzie oglądać?