Podczas wizyty w programie „The Tonight Show Starring Jimmy Fallon” (emisja: 6 października), Taylor Swift – autorka hitów “Anti-Hero” czy “Fate of Ophelia” – ujawniła coś, czego dotąd nie wiedzieli nawet jej najwięksi fani. 35-letnia piosenkarka i 14-krotna laureatka Grammy przyznała, że noc przed premierą każdej nowej płyty ma dla niej bowiem wyjątkowe znaczenie.
– Mam taką tradycję: w wieczór poprzedzający premierę nowego albumu, który otwiera kolejną muzyczną erę, słucham w całości mojego poprzedniego krążka. To mój sposób na pożegnanie z tamtym etapem – powiedziała Swift w rozmowie z Fallonem.
Prowadzący nie krył zaskoczenia, przyznając, że nigdy wcześniej o tym nie słyszał.
– Robię to zawsze. Każdego wieczoru przed premierą – potwierdziła artystka z charakterystycznym uśmiechem.
Album „The Tortured Poets Department” ukazał się w kwietniu 2024 roku. Wówczas Taylor Swift wciąż była w trakcie monumentalnej Eras Tour, która pobiła rekordy sprzedaży i frekwencji na całym świecie. Podczas rozmowy w brytyjskim BBC Radio 2, artystka przyznała, że tworzenie tego materiału nie należało do łatwych:
– Byłam wtedy naprawdę nieszczęśliwa. Pisanie tej płyty było terapią, ale też konfrontacją z samą sobą. To paradoks, bo dziś jestem szczęśliwa, a ten album brzmi jak dziennik z mroczniejszego okresu życia.
Dodała jednak, że właśnie dzięki tej emocjonalnej szczerości płyta stała się jednym z jej najbardziej dojrzałych dzieł. Krytycy zgodnie uznali ją za artystyczny manifest – pełen bólu, ale i odwagi.
- PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Taylor Swift zmiotła konkurencję! Nowy album sprzedał się w 2,7 miliona egzemplarzy w jeden dzień!
Zaledwie kilka miesięcy później artystka powróciła z nowym materiałem – „The Life of a Showgirl”, który ukazał się 3 października 2025 roku. To muzyczna metamorfoza – pełna błysku, energii i teatralnej ekspresji, stanowiąca totalne przeciwieństwo mrocznego klimatu poprzedniego albumu. Taylor Swift opisała nową płytę jako „autoportret kobiety, która znów nauczyła się cieszyć światłem”. Na Instagramie podziękowała swoim wieloletnim współpracownikom – producentom Maxowi Martinowi i Shellbackowi – którzy pomogli jej „namalować ten dźwiękowy obraz szczęścia”.
– Jeśli myśleliście, że poprzedni show był szalony, zajrzyjcie za kulisy… – napisała w poście, zapowiadając nową erę swojej kariery.
Związek z emocjami i przemianą
Choć rozmowa z Fallonem dotyczyła głównie muzyki, wielu fanów odebrało słowa Taylor Swift jako metaforyczne pożegnanie z trudnym okresem życia prywatnego. Przypomnijmy, że wokalistka przez lata publicznie zmagała się z presją medialną, plotkami o relacjach i krytyką dotyczącą jej tekstów.
Dziś Taylor zdaje się mieć pełną kontrolę nad swoim wizerunkiem – łączy muzyczną szczerość z marketingowym geniuszem. Jej decyzja, by celebrować każdą premierę poprzez symboliczne pożegnanie z poprzednim albumem, tylko umacnia jej status artystki, która świadomie buduje własne narracje.
Nowy album Taylor Swift w ciągu zaledwie kilku dni po premierze trafił na szczyty list Billboard 200 i Spotify Global Top Albums. Fani chwalą odważne brzmienie inspirowane retro-popem i musicalem, a krytycy mówią o „najbardziej kinowej płycie Swift w karierze”.
Jak podkreślają obserwatorzy branży, każdy etap jej kariery jest przemyślany. Począwszy od estetyki okładek, przez narrację tekstową, po szczegóły w social mediach. Rytuał słuchania poprzedniego albumu przed premierą nowego to nie tylko gest emocjonalny, ale również symbol artystycznej dyscypliny.
- ZOBACZ TEŻ: Fani przecierają oczy ze zdumienia! Taylor Swift śpiewa o… PRZYRODZENIU swojego narzeczonego