Wschodząca gwiazda popu ze Szkocji, Bow Anderson, prezentuje swój drugi singiel – „Heavy”. Do utworu powstał zachwycający klip zrealizowany w rodzinnym mieście wokalistki, Edynburgu.
▸ PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Ellie Goulding: Nowa płyta coraz bliżej. Posłuchaj „Slow Grenade”
„Heavy” to następca singla „Sweater”, który przekroczył 4 mln streamów, trafił do Top 20 Spotify Viral Charts oraz na antenę Radio 1 czy wreszcie – do audycji Eltona Johna w Beats 1.
Najnowszy utwór Bow Anderson to połączenie zamiłowania artystki do hip-hopu, R&B i klasycznego soulu z lat 60., a wszystko połączone współczesną produkcją. Podobnie jak „Sweater”, w „Heavy” artystka przeżywa katharsis po bolesnej historii miłosnej. Jak mówi sama Bow: – „Heavy” zaczęło się pewnej nocy z wielką imprezą. Szłam po Edynburgu bardzo pijana, zapłakana, bo byłam tuż po rozstaniu. To było ciężkie. Mroczne wspomnienie.
Scena z życia Bow została odtworzona w klipie do utworu. Wokalistka przyznaje, że dzięki temu uświadomiła sobie, że przepracowała tamten problem i poszła dalej.
„Heavy” to kolejna okazja do poznania Bow Anderson, odświeżającego głosu w popie. Dziewczyna rozpoczęła swoją karierę muzyczną w nietypowy sposób. Wychowana we wschodnim Edynburgu, w czasach nastoletnich profesjonalnie trenowała na trampolinach. Poważny wypadek uniemożliwił jej start w zawodach na poziomie krajowym („Prawie straciłam wtedy nogę” – wspomina po latach). Lekarze zasugerowali, że Bow może nigdy nie móc tańczyć czy nawet chodzić. Podczas żmudnej rehabilitacji dziewczyna odkryła zamiłowanie do śpiewania. Postanowiła wyprowadzić się do Londynu. Tam rozpoczęła pracę nad swoją muzyką, w której słychać zarówno wpływy Motown i Philipa Spectora, jak również Rihanny.
Kariery sportowe oraz młodzieńcze miłości mogą skończyć się nagle i nieoczekiwanie, ale siła takich piosenek jak „Heavy” każe sugerować, że kariera muzyczna Szkotki nie skończy się szybko.
▸ PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Cleo szykuje dwie niespodzianki. Na to fani czekali od dawna