Gitary dla początkujących – jak wybrać gitarę?

0

Jeśli chcesz nauczyć się grać na gitarze, musisz najpierw wybrać odpowiedni instrument. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ na rynku jest wiele rodzajów i modeli gitar, które różnią się ceną, jakością, brzmieniem i wyglądem. Jak więc dokonać właściwego wyboru? Oto kilka kryteriów, które warto wziąć pod uwagę.

Po pierwsze, musisz zdecydować, jaki rodzaj gitary chcesz grać: akustyczną czy elektryczną

Gitara akustyczna ma pudło rezonansowe, które wzmacnia dźwięk strun. Jest to gitara uniwersalna, nadająca się do różnych gatunków muzycznych, takich jak folk, pop, rock czy blues. Gitara akustyczna jest też łatwiejsza w obsłudze i nie wymaga dodatkowego sprzętu, takiego jak wzmacniacz czy efekty.

Gitara elektryczna natomiast nie ma pudła rezonansowego i potrzebuje podłączenia do wzmacniacza, aby uzyskać odpowiednie brzmienie. Jest to gitara bardziej zaawansowana technicznie i dająca większe możliwości eksperymentowania z dźwiękiem. Gitara elektryczna jest idealna dla fanów gatunków takich jak metal, rock, jazz czy funk.

Świetne gitary Harley Benton można znaleźć na:
https://www.ceneo.pl/Gitary/p:Harley_Benton.htm

Po drugie, musisz zwrócić uwagę na jakość i cenę gitary

Nie warto kupować najtańszych gitar z marketów lub sklepów internetowych, ponieważ mogą być one wykonane z niskiej jakości materiałów i mieć wiele wad konstrukcyjnych. Takie gitary mogą być trudne do nastrojenia, mieć niewygodny gryf lub fałszywie brzmieć. Lepiej zainwestować w gitary renomowanych firm, które oferują dobre stosunek jakości do ceny i gwarancję na swój produkt. Nie musisz od razu kupować najdroższej gitary profesjonalnej, ale warto wybrać model średniej klasy, który będzie służył ci przez długi czas.

Ciekawe gitary ukulele koncertowe można znaleźć na:
https://www.ceneo.pl/Gitary/Dodatkowe_cechy:Koncertowe/Rodzaj:Ukulele.htm

Po trzecie, musisz sprawdzić, czy gitara pasuje do twojej sylwetki i stylu gry

Gitara powinna być odpowiednio dopasowana do twojego wzrostu, wagi i długości ręki. Nie powinna być ani za duża, ani za mała, ani za ciężka. Powinieneś czuć się komfortowo podczas trzymania gitary i docierać bez problemu do wszystkich strun i progów. Musisz też zdecydować się na preferowany kształt i kolor gitary. Niektóre gitary mają klasyczny wygląd drewniany, inne są bardziej nowoczesne i kolorowe. Wybierz taki model, który podoba ci się wizualnie i pasuje do twojej osobowości.

Podsumowując, wybór gitary dla początkujących nie jest prosty i wymaga trochę czasu i wiedzy. Musisz wziąć pod uwagę wiele czynników, takich jak rodzaj gitary, jakość i cena, dopasowanie do sylwetki i styl gry oraz własne upodobania estetyczne. Pamiętaj jednak, że najważniejsze jest to, abyś czerpał przyjemność z grania na gitarze i rozwijał swoje umiejętności muzyczne.

Jak wybrać struny do gitary

Wybór strun do gitary to ważna decyzja, która wpływa na brzmienie, komfort i trwałość instrumentu. Nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi na pytanie, jakie struny są najlepsze, ponieważ zależy to od wielu czynników, takich jak rodzaj gitary, styl gry, preferencje osobiste i budżet.

Najpierw należy zwrócić uwagę na materiał, z którego wykonane są struny. Najpopularniejsze są struny metalowe, które nadają się do gitar elektrycznych i akustycznych. Struny metalowe mają jasny, mocny i dynamiczny dźwięk, ale są też bardziej sztywne i wymagają większej siły nacisku palców. Struny metalowe dzielą się na kilka rodzajów w zależności od stopu metali użytego do ich produkcji. Najczęściej spotykane są struny ze stali nierdzewnej, niklowanej, fosforowo-brązowe i srebrno-brązowe.

Struny ze stali nierdzewnej mają najjaśniejszy i najbardziej przejrzysty dźwięk spośród wszystkich strun metalowych. Są też bardzo odporne na korozję i zużycie. Struny niklowane mają nieco cieplejszy i łagodniejszy dźwięk niż stalowe, a także lepiej przewodzą sygnał elektryczny, co jest ważne dla gitar elektrycznych. Struny fosforowo-brązowe i srebrno-brązowe są przeznaczone głównie dla gitar akustycznych. Mają one bogaty, pełny i ciepły dźwięk, który dobrze pasuje do muzyki folkowej i country.

Struny nylonowe

Innym rodzajem strun są struny nylonowe, które używane są do gitar klasycznych i flamenco. Struny nylonowe mają miękki, delikatny i romantyczny dźwięk, który idealnie nadaje się do muzyki klasycznej i latynoskiej. Przede wszystkim są też łatwiejsze w naciąganiu i graniu niż metalowe, co jest korzystne dla początkujących i osób z wrażliwymi palcami. Struny nylonowe składają się z trzech strun basowych oplecionych metalowym drutem i trzech strun wysokich wykonanych z czystego nylonu lub innych syntetycznych włókien.

Struny Gitary klasyczne można znaleźć na:
https://www.ceneo.pl/Struny/Przeznaczenie:Gitary_klasyczne.htm

Poza materiałem, istotną rolę odgrywa też grubość strun, która wyrażana jest w calach lub milimetrach. Grubość strun wpływa na siłę napięcia, wysokość strojenia, łatwość gry i jakość dźwięku. Im grubsze są struny, tym większe mają napięcie i wyższe strojenie, co oznacza, że trzeba mocniej dociskać palcami do progów i używać większej siły przy uderzaniu. Grubsze struny mają też cięższy i pełniejszy dźwięk niż cieńsze, co może być zaletą dla niektórych gatunków muzycznych.

Z drugiej strony, cieńsze struny mają mniejsze napięcie i niższe strojenie, co sprawia, że gra na nich jest łatwiejsza i przyjemniejsza. Cieńsze struny mają też jaśniejszy i bardziej klarowny dźwięk niż grubsze, co może być preferowane przez niektórych muzyków. Wybór grubości strun zależy więc od indywidualnych upodobań i umiejętności gitarzysty.

Podsumowując, wybór strun do gitary jest kwestią osobistą i zależy od wielu czynników. Nie ma jednego idealnego zestawu strun, który pasowałby do każdej gitary i każdego gitarzysty. Najlepszym sposobem na znalezienie odpowiednich strun jest eksperymentowanie z różnymi opcjami i porównywanie ich efektów na brzmienie, komfort i trwałość instrumentu. W ten sposób można odkryć, jakie struny najlepiej spełniają nasze oczekiwania i potrzeby.

Zobaczcie również: 

MAJA zaprasza do „Klubu Złamanych Serc”! Debiutancki singiel już dostępny

0

Jeśli przeżywasz miłosne rozczarowanie albo podnosisz się właśnie po bolesnym rozstaniu, to trzymaj plaster. Nazywa się „Klub Złamanych Serc” i jest dostępny we wszystkich serwisach streamingowych.

Pod pseudonimem MAJA kryje się Maja Janowska, 21-letnia twórczyni internetowa, która w ciągu ostatnich kilku lat zgromadziła prawdziwą rzeszę fanów i wspierających ją osób. Kolejnym rozdziałem w jej życiu jest twórczość muzyczna, a rozpoczyna go utworem stworzonym we współpracy z Pedro i francisem – producentami znanymi dzięki kompozycjom najpopularniejszych polski utworów muzyki urban. W piosence usłyszymy także „żywą” gitarę Jakuba Laszuka. Najważniejsza rzecz, jaką powinniście wiedzieć o „Klubie Złamanych Serc”? To nie jest rap, tym bardziej hip-hop. Debiutancki singiel młodej artystki to gitarowa, sentymentalna ballada, która z pewnością spodoba się fanom subtelnego brzmienia.

Na uwagę zasługuje także klimatyczny, ociekający słońcem minionego lata teledysk w reżyserii god.wifi. Całość o godzinie 15:00 można obejrzeć na kanale artystki na YouTube.

Zobaczcie również: 

Zara Larsson ogłasza koncert w Warszawie w ramach trasy “VENUS TOUR”!

0

Zara Larsson, szwedzka gwiazda popu, właśnie zapowiedziała swoją nową trasę koncertową “VENUS TOUR” promującą jej nadchodzący album “Venus”.

Zara Larsson, która zdobyła ogromną popularność dzięki takim przebojom jak “Ain’t My Fault”, “Lush Life” czy “Symphony”, zapowiedziała swoją czwartą płytę, “Venus”, która ukaże się 9 lutego 2024 roku. Nowy album zostanie wydany nakładem jej własnej wytwórni, Sommer House, oraz Black Butter/Sony. Już teraz jest on określany jako “popowy album, godny bogini”, który pozwoli artystce spojrzeć wstecz na to, skąd się wzięła. Chociaż pełna lista utworów nie została jeszcze ujawniona, to wiemy, że na albumie znajdą się wcześniej wydane single, takie jak “Can’t Tame Her”, “End of Time” oraz “On My Love” nagrane we współpracy z DJ Davidem Guettą.

Zara Larsson ogłasza koncert w Warszawie

Rozpoczynając trasę koncertową w ramach “VENUS TOUR” Zara Larsson zagra już 16 lutego 2024 roku w Manchesterze oraz w innych miastach Wielkiej Brytanii, takich jak Glasgow, Birmingham oraz Londyn. Następnie udaje się w podróż po Europie, docierając m.in. do Paryża, Brukseli, Amsterdamu, Berlina, a także Warszawy, gdzie zagra 7 marca 2024 roku w COS Torwar. Trasa zostanie zakończona występem w Dublinie 21 czerwca 2024 roku.

Jednak to nie wszystko, co Zara Larsson ma do zaoferowania swoim fanom. Artystka podzieliła się również informacją o swoim hobby, które pewnie wielu z was zaskoczyło. Okazuje się, że Zara uczęszcza na lekcje pilotażu helikopterów i pracuje nad uzyskaniem kwalifikacji pilota.

W wywiadzie udzielonym na antenie “Zach Sang Show”, powiedziała:

To jest fajne wyzwanie. Być może nigdy nie będę tego używać, ale będę mogła powiedzieć sobie: ‘To zrobiłam’. A jeśli będzie nagły wypadek, to wiesz, kogo wezwać.

Nie tylko muzyka jest pasją Zary Larsson. Latanie helikopterem pozwala jej skupić się całkowicie na pilotażu i eliminuje wszelkie rozproszenia. Jak sama przyznała: “To jest mój sen, bo nie mogę powiedzieć: ‘Daj mi tylko sprawdzić telefon’. Nawet kiedy prowadzę samochód, mam z tym problem”.

Ale to nie koniec niespodzianek od Zary Larsson. Artystka zadebiutuje w aktorstwie w nadchodzącym filmie “A Part Of You”, który będzie dostępny na platformie Netflix w 2024 roku.
Trasa “VENUS TOUR” Zary Larsson to wyjątkowa okazja, by usłyszeć tę utalentowaną artystkę na żywo i poczuć niepowtarzalną atmosferę jej koncertu. Oznacza to, że 7 marca 2024 roku COS Torwar w Warszawie stanie się miejscem, gdzie spotkają się fani muzyki Zary Larsson.

Nie przegap okazji, by być częścią tej muzycznej podróży. Bilety na koncert Zara Larsson w Warszawie będą dostępne w sprzedaży 2 listopada od 12:00 na stronie TimeForGig, więc bądźcie gotowi na emocje i zabawę przy dźwiękach utworów tej utalentowanej artystki!

Zobaczcie również: 

Cover Dody i Smolastego podbija internet! Tysiące komentarzy: „Lepsze od oryginału”

0

Cover Dody i Smolastego hitem w sieci!

Pod koniec lata Doda i Smolasty podbili internet swoim nowym utworem, który zyskał miliony wyświetleń w ciągu pierwszych kilku dni. Piosenka, zatytułowana “Nim zajdzie słońce” łączy elementy popu, rapu i R&B, a tekst opowiada o miłości, która nie zna granic. Doda i Smolasty pokazali się w romantycznym teledysku, który zdobył ponad milion wyświetleń w ciągu pierwszego dnia. Singiel zapowiada wspólny album duetu, który ma ukazać się na początku przyszłego roku.

Szymon Grzybacz i Gosia Młynarczyk wrzucili do sieci 14 października wykonanie utworu „Nim zajdzie słońce” Dody i Smolastego. W sieci zawrzało! Na TikToku film zobaczyło ponad 638 tysięcy ludzi, a internauci stwierdzili, że wykonanie podoba im się bardziej od oryginału.

W coverze możemy usłyszeć liczne harmonie i chórki, których nie ma w oryginalnej wersji. Uroku dodaje też magiczny video klip nagrany na tle Babiej Góry. 

Szymon i Gosia jednak śmiało odpisują internautom, że należy się ogromny szacunek dla Dody i Smolastego, bo gdyby nie oni, nie byłoby tej cudownej piosenki, która stała się ogromnym hitem.

Posłuchaj, jak brzmi cover Dody i Smolastego

Zobaczcie również: 

OZŁOCONA Daria Zawiałow zdradza: Zatem teraz uciekam na urlop

0

Daria Zawiałow jest polską piosenkarką, autorką tekstów i kompozytorką, która tworzy w gatunkach indie pop i rock. Urodziła się 18 sierpnia 1992 roku w Koszalinie. Zaczęła śpiewać jako dziecko, biorąc udział w wielu programach i festiwalach.

W 2009 roku wygrała program “Szansa na sukces” i wystąpiła na Festiwalu w Opolu. W 2016 roku zdobyła Nagrodę im. Anny Jantar i Nagrodę Polskiego Radia na tym samym festiwalu. Wydała trzy albumy studyjne: “A kysz!” (2017), “Helsinki” (2019) i “Wojny i noce” (2021). Teraz powraca z nowym krążkiem.

Daria Zawiałow – nowy album!

Czwarty, studyjny album artystki to bez wątpienia jedna z najbardziej wyczekiwanych premier muzycznych tego roku! Dowodem tego może być Złota Płyta przyznana na kilka godzin przed oficjalną premierą oraz wyprzedany koncert na Towarze, który odbędzie się 2 grudnia w ramach Trasy 92’ promującej krążek.

To zdecydowanie najbardziej złożony projekt wydawniczy artystki. Daria tym razem postanowiła podzielić album na trzy rozdziały. Pod każdym z nich kryją się cztery premierowe utwory, a wraz z nimi osobna historia, warstwa wizualna i miejsce na mapie Stanów Zjednoczonych.

Ta płyta nie jest do końca popowa. Jest oparta na gitarach, ma mocniejsze brzmienia. Ale na wielu płaszczyznach mojego życia jestem dziewczyną pop. Nie cisnę na siłę, żeby być przesadnie offowa. Często słucham popu. Jeśli mam ochotę, oglądam głupie komedie romantyczne, śmieję się z memów. Nie wstydzę się tego. A jeśli nawet chcę zaśpiewać coś popowego, to to robię. Na przestrzeni lat wielokrotnie byłam szufladkowana. Alternatywa, indie rock, indie pop. Na koniec dnia jestem po prostu dziewczyną pop. ​

Amerykańskie i najntisowe uniwersum Dziewczyny Pop – we współpracy ze Spotify – zostało przeniesione na kilkanaście godzin przed premierą do serca warszawskiego Mokotowa – ukochanej dzielnicy Darii.

Artystka wraz z fanami i przyjaciółmi w domowym anturażu odliczała do północy – zaadaptowana przestrzeń w ciągu dnia była Pop-Up’em otwartym dla fanów, a wieczorem wielką domówką dla przyjaciół i branży muzycznej!

Podczas wydarzenia goście mogli między innymi: zjeść nowojorską pizzę, przenieść się na bezkresną pustynię nieopodal Arizony za pomocą materiałów audiowizualnych czy wejść do sypialni nastoletniej Darii i spersonalizować swoją garderobę. Nie zabrakło także akustycznego występu artystki z premierowym materiałem za który współodpowiedzialny jest Bartosz Dziedzic – producent odpowiedzialny za legendarne już płyty tj. „Granda” Brodki czy „Małomiasteczkowy” Dawida Podsiadło.

Niespodzianki przygotowane przez Darię wspólnie ze Spotify można znaleźć również na samej platformie. Tam czeka na użytkowników „Dziewczyna Pop Experience”. Za pomocą dedykowanych playlist poświęconym rozdziałom płyty, ekskluzywnym materiałom wideo czy formacie Storylines można poznać Dziewczynę Pop z wielu różnych – nieznanych dotąd – perspektyw.

Ta płyta to rok pracy, stresu i przygód wspaniałych, ultra-kreatywnych ludzi. Dziękuję z całego wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego szalonego koncept albumu. W szczególności mojemu tandemowi: Bartkowi Dziedzicowi i Bartkowi Jasikowi. Jesteście geniuszami!!! To zaszczyt móc z Wami pracować.

Nie było lekko, ale jestem mega dumna. Zatem teraz uciekam na urlop, odpocząć przez kilka dni. Złapać powietrze. Potem wracam i szykujemy się do Trasy 92! – napisała na Instagramie Daria Zawiałow.

Zobaczcie również: 

Kortez „Nie było to pisane nam”: Singiel zapowiadający nowy album!

0

Kortez to polski piosenkarz, kompozytor i producent muzyczny, znany z takich utworów jak “Z imbirem”, “Pierwsza”, “Nic tu po mnie” czy “Wyjdź ze mną na deszcz”. Urodził się w 1989 roku w Zabrzu, gdzie zaczął swoją przygodę z muzyką. W 2015 roku wydał swój debiutancki album “Bumerang”, który zdobył uznanie krytyków i publiczności.

Od tego czasu nagrał jeszcze trzy płyty: “Mój dom” (2017), “Hej Wy” (2019) i “Dom z ognia” (2021). Jego styl muzyczny łączy elementy popu, soulu, jazzu i rocka, a jego teksty poruszają tematy miłości, samotności, tęsknoty i nadziei. Kortez jest laureatem wielu nagród i wyróżnień, m.in. Fryderyków, Superjedynek, Mateuszy czy Złotych Gitar.

Kortez powraca z nowym materiałem

Piosenkę napisali wspólnie Kortez, Artur Rojek i Roman Szczepanek. To poruszająca historia, którą wszyscy prawdopodobnie dobrze znamy z życia…
Za produkcję utworu odpowiedzialny jest tym razem Kortez. W nagraniach udział wzięli: Tomasz Duda, Aleksander Makowski i Tomasz Ziętek, a gościnnie wystąpił Artur Rojek.

Piosenka jest zapowiedzią trzeciego albumu studyjnego Korteza pt. „Naucz mnie tańczyć”, który ukaże się 10 listopada 2023 nakładem Jazzboy Records.

Singiel w serwisach streamingowych:
https://e-muzyka.ffm.to/kortezniebylotopisanenam

Teledysk:

Zobaczcie również: 

Najlepsze kostiumy na Halloween 2023 – inspiracje gwiazd

0

Halloween to okazja nie tylko do straszenia, ale także do zabawy modą i wyrażania swojej kreatywności. Niektóre gwiazdy potrafią zaskoczyć i zachwycić swoimi kostiumami, które są dopracowane w każdym szczególe.

Oto kilka inspiracji na najlepsze przebrania na Halloween, które zaprezentowały znane osobistości.

Zobacz, jakie przebrania na Halloween wybierali znani i lubiani. Halloween to święto, które cieszy się coraz większą popularnością w Polsce. Niektórzy z nas lubią się stroić za straszne istoty, takie jak duchy, zombie czy wilkołaki, inni wolą bardziej kreatywne i zabawne kostiumy. Jeśli szukasz pomysłu na oryginalny i efektowny strój na Halloween, zerknij na to, co nosili gwiazdy w poprzednich latach.

Kto z nich zaskoczył najbardziej? Kto był najbardziej przekonujący w swojej roli? A kto po prostu bawił się dobrze? Oto nasz ranking najlepszych przebrań celebrytów na Halloween z poprzednich lat. Sprawdź, jak prezentowali się Heidi Klum, znana z niezwykłej inwencji twórczej na ten dzień, Tom Kaulitz, członkowie rodziny Kardashian-Jenner, siostry Hadid i ich partnerzy.

Ciekawe stroje na Halloween można znaleźć na:
https://www.ceneo.pl/Stroje_karnawalowe/Postac:Halloween.htm

Oto nasz ranking najlepszych przebrań gwiazd na Halloween – na pierwszym miejscu Heidi Klum i Tom Kaulitz

Heidi Klum i Tom Kaulitz to para, która co roku zachwyca swoją pomysłowością i zaangażowaniem. Ich kostiumy na Halloween są niezwykłe – oryginalne, bardzo realistyczne, a także starannie wykonane. W przeszłości Heidi Klum wcielała się m.in. w postać staruszki, Jessiki Rabbit (ciekawostka: w 2019 roku Ashley Graham również wybrała tę samą kreację) oraz Fiony z popularnego filmu animowanego Shrek. Co więcej, Heidi Klum sama organizuje przyjęcia halloweenowe, na których zjawia się wiele znanych osobistości.

Najlepsze przebrania gwiazd na Halloween – rodzina Kardashian

Nie da się ukryć, że siostry Kim, Kourtney, Khloe, Kendall i Kylie są mistrzyniami w przebieraniu się. Każdego roku zaskakują nas swoimi pomysłami i dbałością o szczegóły. W 2017 roku Kourtney i Kim zdecydowały się na hołd dla legend popkultury, czyli Michaela Jacksona i Madonny. Ich stroje były wierną kopią tych, które gwiazdy nosiły na gali Oscarów w 1991 roku.

Ciekawe maski na Halloween można znaleźć na:
https://www.ceneo.pl/Stroje_karnawalowe/Postac:Halloween/Rodzaj:Maski.htm

W 2018 roku cała piątka siostrzyczek zaprezentowała się w seksownych białych kostiumach Aniołków Victoria’s Secret. Ich zdjęcie na Instagramie Kim zgromadziło ponad 5 milionów lajków. W tym samym roku Kylie Jenner wcieliła się także w lalkę Barbie, która wyglądała jak żywcem wyjęta z pudełka.

W roku 2019 Kardashianki nie zgodziły się na wspólne kostiumy. Kylie Jenner przebrała się za postać z Disneya, Arielkę. Zatroszczyła się również o efektowny strój dla swojej małej córki. Stormi Webster miała na sobie ubranie wzorowane na sukni, którą jej mama nosiła na Met Gali 2019. Nie zabrakło nawet peruki w jasnofioletowym kolorze. Kim Kardashian natomiast zdecydowała się na upodobnienie do Paris Hilton, swojej dawnej przyjaciółki.

Ciekawe balony na Halloween można znaleźć na:
https://www.ceneo.pl/Dekoracje/Okazja:Halloween/Rodzaj:Balony.htm

Doda przebrała się za samą siebie!

W 2018 roku Doda zaskoczyła wszystkich swoim strojem na Halloween. Nie wybrała żadnej postaci z horroru ani bajki, tylko… siebie sprzed dziesięciu lat. Wokalistka założyła tę samą kreację, którą zaprezentowała na pokazie Paprocki & Brzozowski w 2008 roku i powtórzyła słynne słowa „Jest to Gucci. Wszystko”. Pokazała tym samym, że ma poczucie humoru i nie boi się śmiać z siebie.

Beyoncé jako Storm z X-Men.

Piosenkarka wcieliła się w rolę superbohaterki z białymi włosami i błękitnymi soczewkami. Do tego założyła skórzany kombinezon i długą pelerynę. Efekt był elektryzujący!

Harry Styles jako Elton John.

Piosenkarz oddał hołd legendzie muzyki pop, ubierając się w kolorowy strój z cekinami, piórami i okrągłymi okularami. Harry naśladował styl Eltona Johna z lat 70., kiedy występował w Madison Square Garden.

Heidi Klum jako księżniczka Fiona z Shreka.

Modelka znana jest ze swoich spektakularnych przebrań na Halloween, a w 2018 roku zaskoczyła wszystkich, zamieniając się w zieloną ogressę. Heidi miała na sobie realistyczny kostium i makijaż, który odtwarzał wygląd Fiony z animowanego filmu. Nie zabrakło też jej partnera Toma Kaulitza, który przebrał się za Shreka.

Ariana Grande jako żona Frankensteina.

Piosenkarka postawiła na klasyczny motyw horroru, ubierając się w białą suknię ślubną z krwią i szwami. Ariana miała też na głowie białą perukę z czarnymi pasmami i czerwone sztuczne oczy. Kostium był zarówno straszny, jak i seksowny.

Zobaczcie również: 

Karolina Stanisławczyk prezentuje najnowszy singiel “Sweet & Sour”

0

Karolina Stanisławczyk wraca z najnowszym singlem, o którym mówi tak: „Sweet & Sour” to utwór o dualizmie, który jest zaklęty w mojej duszy, o tym, że nie jest idealna i to w sobie cenie, często działam jak żywioł. Nieprzewidywalnie i emocjonalnie.

W singlu pokazuje, że mój charakter i zachowania nie są jednolite i to lubię. Kocham podążać swoimi drogami nie zawsze zważając na znaki, które chcą mi podpowiadać. Opowiadam o poznaniu świadomości samego siebie i swoich błędów. O tym że często przyciągają nas ludzie, którzy nie są idealni i ich osobowość ma różne odcienie.”

Karolina Stanisławczyk to uzdolniona polska wokalistka i autorka tekstów, której charakterystyczny głos i ekspresyjne interpretacje zdobyły szerokie uznanie publiczności. Jej muzyka porusza różnorodne gatunki muzyczne, łącząc elementy popu i elektroniki.

Zobaczcie również: 

Roxie Węgiel i Beata Kozidrak we wspólnym singlu „Łobuz”!

0

Najnowszy singiel Roxie Węgiel zatytułowany „Łobuz” ukazał się 12 października 2023. Jest to pierwsza zapowiedź specjalnej reedycji tegorocznego albumu Roxie „13+5”. Materiał z podstawowej wersji płyty uzupełni aż 5 bonusowych utworów, wszystkie z udziałem gości.

Pierwszym z ujawnionych bonusowych numerów jest „Łobuz”, wyprodukowany przez ekipę Wolfhouse. Roksanę wsparła w nim gościni absolutnie wyjątkowa – Beata Kozidrak, legendarny głos zespołu BAJM!

Roxie komentuje:

Singiel „Łobuz” jest przede wszystkim zapowiedzią reedycji płyty „13+5”. Mega się cieszę, że tę singlową wyprawę mogę otworzyć z Beatą Kozidrak (mówię tak, bo w studiu pozwoliła mi przejść na ty!!!). Numer w rockowo-popowej stylistyce łączy nasze muzyczne dwa światy. „Łobuz” opowiada o … I tu chyba pozwolę każdemu na własną interpretację… Powiem tylko, że my, kobiety lubimy ten pierwiastek łobuza w facetach.

Muszę dodać, że praca z taką ikoną, jaką jest Beata była bardzo rozwijająca i, hmm, dodająca muzycznego pazura.

Singiel „Łobuz” w serwisach streamingowych:
https://e-muzyka.ffm.to/roxiewegiellobuz

Zobaczcie również: 

Pola Rise, Kasia Stankiewicz: Wspólny singiel artystek „Za każdym razem”

0

„Za każdym razem” to pierwsza zapowiedź serii duetów i reedycji najnowszego albumu Poli Rise „Hikikomori”. Utwór został zinterpretowany przez Kasię Stankiewicz, która nadała mu zupełnie nowego wymiaru. 

Hikikomori to interdyscyplinarny koncept artystyczny, który porusza temat wycofania z życia społecznego na skutek różnych zaburzeń psychicznych. Pola Rise utworem nagranym z Kasią Stankiewicz rozpoczyna kolejny etap swojej opowieści, który ma na celu pokazanie wszechobecności problemu oraz jego detabuizację.

„Hikikomori” to jeden z najbardziej nowatorskich dzieł na polskiej scenie muzycznej i nie tylko. To interdyscyplinarny koncept artystyczny, który obejmuje szereg niezależnych, ale połączonych tematycznie dzieł. 

Pola Rise w trakcie własnego “zamknięcia” stworzyła album muzyczny i książkę pod tytułem “Hikikomori”. Historie o uciekaniu w samotność, cykl teledysków, wirtualna galeria w metaverse i materiał dokumentalny. 

Album Poli Rise to przede wszystkim świetna warstwa liryczna, unikalne, charakterystyczne brzmienie uzupełnione niesamowitą oprawą wizualną. Po dobrze przyjętym debiucie Anywhere but here i nagrodzonym trzema złotymi singlami albumie „To the bone” w duecie z australijskim artystą Andym Wardem, przyszedł czas na debiut w języku polskim. Album promowały single: „Chyba”, „Bez tchu”, „Wytrzymam”, „Bez” oraz „Po kawałku”.

Zobaczcie również: 

Rafał Majewski: Jutro nigdy nie umiera

0

„Półprzytomni” to utwór z wyraźnymi wpływami muzycznych lat 80. Ale ty przecież jesteś z rocznika 1991, nie możesz pamiętać tych czasów – skąd zatem twoje do nich zamiłowanie?

Rafał Majewski: Tak, jestem z rocznika ’91, ale miałem zajawkę, by się taką muzyką pobawić – bujającą, popową, troszeczkę DJ-ską, do tańca. Specjalnie ustawiliśmy premierę na wrzesień, by słuchaczom odrobinę przedłużyć lato. W kolejnych moich premierowych utworach będzie jeszcze więcej syntezatorów. Ale w moich piosenkach przenikają się różnorodne inspiracje. Lubię „ejtisy”, jednak moje muzyczne korzenie to przede wszystkim r’n’b i hip-hop. Ulubionych artystów z pogranicza tych gatunków coveruję na moim Instagramie (wśród nich m. in. Drake czy Kendrick Lamar – red.). Ale myślę, że moja własna, autorska muza w najbliższej przyszłości będzie obracała się wokół szeroko pojętego popu.

O czym opowiada utwór „Półprzytomni”?

Mówi o tym, że świat każdego dnia stawia wiele wyzwań przed nami. Ważne jest, aby nie zatracić się w tym albo nie zapędzić, żeby złapać balans. Pamiętać o sobie, znaleźć czas i miejsce na zabawę, na relaks. Na taki reset po prostu. Taki reset sobie sam zrobiłem niedawno – wróciłem właśnie z Budapesztu, to był kilkudniowy męski wypad. Z kolei klip do „Półprzytomnych” kręciliśmy w pięknej Barcelonie.

Nad produkcją i brzmieniem piosenki czuwał Piotr Siejka. Jak wyglądała wasza twórcza współpraca?

Wszystko płynnie wyniknęło z naszej poprzedniej współpracy, przy dwóch wcześniejszych singlach, „Nie dla mnie” i „Zabierz mnie”. Z Piotrkiem mieliśmy świetny muzyczny przelot, więc to zupełnie naturalne, że nadal pracujemy razem. W ostatnim czasie miałem chwilę przerwy, jeśli chodzi o aktywność wydawniczą w sieci, ale cały czas starałem się być kreatywny – pisałem i produkowałem utwory, tworzyłem szkice. Zaniosłem je do Piotrka, z którym razem, w ścisłej współpracy, doprowadziliśmy je do mety. Najbliższe premiery, a będzie ich kilka, to materiał, który wyjdzie właśnie z jego studia.

Czy te nowe utwory wkrótce złożą się na album, czy to jeszcze za wcześnie, by o tym myśleć?

Materiału jest sporo, więc ten krążek jest bardzo blisko, ale na razie wolę mocno działać z singlami. Myślę, że w tym roku trzy, cztery nowe numery ukażą się jako single. Lokomotywa ruszyła, na pewno już się nie zatrzymamy! Zobaczymy, w którą stronę nas zaprowadzi – może delikatnie zacznę skręcać w stronę r’n’b? W każdym razie, na pewno ideę nagrania płyty mam cały czas z tyłu głowy.

W tym roku mija dwanaście lat od twojego debiutu w talent show „X Factor”. Co dał ci udział w tym programie?

Na pewno taki występ to trampolina promocyjna. Tego rodzaju doświadczenie medialne, telewizyjne jest czymś zupełnie innym niż klasyczny koncert, więc dla mnie było to spore przeżycie. Wziąłem udział w pierwszej edycji show, a nasze występy obejrzało ponad 5 milionów widzów. Znalazłem się w półfinałowej dwudziestce, co było dla mnie wielkim wyróżnieniem i dodało mi wiatru w żagle.

Co się z tobą działo po programie?

Studiowałem na Akademii Muzycznej w Gdańsku, a następnie przeniosłem się do Warszawy, bo wiedziałem, że tam będę miał większe możliwości artystyczne i biznesowe. Podejmowałem różne współprace i projekty muzyczne. Ważny był dla mnie singiel „Inara Lyn”, smoothjazzowy, bardzo jak na mnie egzotyczny, do którego Paulina Przybysz napisała tekst, a Stefan Gąsienic muzykę. Utwór trafił na składankę „Smooth Jazz Cafe 12” Marka Niedźwieckiego, co było dużym wyróżnieniem. Poza tym grałem różne koncerty – największy był na Tauron Arenie w Krakowie, na evencie dla kilkunastu tysięcy osób. Czułem się, jakbym dawał coldplayowskie show (śmiech). Wystąpiłem też z orkiestrą symfoniczną i swingującym big bandem jazzowym. Jak widzisz, wszystkiego po trochu, dotykałem najróżniejszej muzyki. To wszystko mnie gdzieś tam budowało. W międzyczasie realizowałem się też biznesowo, bo oprócz muzyki zajmuję się działalnością związaną z reklamą.

Przypomniałeś o sobie singlami „Nie dla mnie” i „Zabierz mnie”, które zyskały kilkaset tysięcy odtworzeń na YouTube. Czyli udany powrót?

Zdecydowanie. Utwory miały bardzo fajny odbiór, ale czasy covidowe nie pomagały w realizacji dalszych planów promocyjnych. Ale może tak właśnie musiało być. Siedząc w domu, miałem czas skupić się na nowych pomysłach.

Teraz otwierasz kolejny nowy rozdział w karierze. Czujesz podekscytowanie?

Totalnie tak. To jest mega ekscytacja, bo czuję, że wchodzę na kolejny level. Na własną rękę wydaję współprodukowaną przeze mnie autorską muzykę, dodając mocno przemyślaną warstwę wizualną. Razem z moim człowiekiem, Emilem Łunio CHAF, chcemy dawać odbiorcom kontent najwyższej jakości. Ważną częścią mojego rozwoju artystycznego stały się treści wideo – chcę robić klipy i filmy, które będą zarówno cieszyć oko, jak i angażować widza. Mocno się na tym skupiam. Wiem, że wiele działań wymaga od nas cierpliwości, a jutro zawsze jest żywe. Dlatego zamierzam wyśpiewać je na swój sposób.

Rozmawiał: Maciej Koprowicz

Singiel „Półprzytomni” w serwisach streamingowych:
https://e-muzyka.ffm.to/rafalmajewskipolprzytomni

Zobaczcie również: 

Svg%3E
Svg%3E
Svg%3E

James Arthur w kolejnym singlu z nadchodzącej płyty

0

James Arthur jest brytyjskim piosenkarzem i autorem tekstów, który zyskał sławę po wygraniu dziewiątej edycji programu X Factor w 2012 roku. Jego debiutancki singiel “Impossible” sprzedał się w ponad 2,5 miliona egzemplarzy na całym świecie, a jego pierwszy album studyjny “James Arthur” z 2013 roku osiągnął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście przebojów. Po kilku latach przerwy spowodowanej problemami osobistymi i kontrowersjami, Arthur powrócił na scenę muzyczną w 2016 roku z drugim albumem “Back from the Edge”, który zawierał przebój “Say You Won’t Let Go”. Od tego czasu wydał jeszcze dwa albumy: “You” w 2019 roku i “It’ll All Make Sense in the End” w 2021 roku. Arthur jest znany ze swojego emocjonalnego i dusznego stylu śpiewania oraz z mieszania różnych gatunków muzycznych, takich jak pop, rock, R&B i hip-hop.

James Arthur prezentuje kolejny utwór z nadchodzącej płyty

„Just Us” to poruszająca ballada o zrozumieniu prawdziwego sensu życia. Jak mówi artysta: 

To piosenka, w której wyznaję, że uciekam od tego, co naprawdę ważne. Zatracam się w pogoni za wszystkim, co zewnętrzne – w pogoni za hedonistycznym, pustym życiem. Nagle zrozumiałem prawdziwy sens życia, który polega oczywiście na prawdziwej miłości: kochaniu siebie, naszych rodzin i naszych bliskich oraz byciu dla nich wsparciem.

Na „Bitter Sweet Love” znajdzie się łącznie trzynaście kawałków. Inspiracją do stworzenia albumu była… scena – podczas jednego z wyprzedanych koncertów, kiedy to widownia śpiewała jego hity, nagle uderzyło go, jak powinien brzmieć piąty album.

Kilka dni po zakończeniu trasy w USA James wszedł do studia z kilkoma producentami. Chciał zobaczyć, komu uda się zrealizować jego wizję. W Los Angeles spotkał się ze Steve’em Solomonem, współautorem przeboju „Say You Won’t Let Go”. Po powrocie do Wielkiej Brytanii, James próbował nawiązać współpracę z większą liczbą producentów, ale żaden nie równał się ze Steve’em. Wspólnie dokończyli album w Miloco Studios, tworząc doskonały dodatek do jego imponującej już dyskografii.

James otrzymał niedawno nagrodę BRIT Billion, przyznawaną za przekroczenie miliarda streamów w Wielkiej Brytanii. Tym samym dołączył do elitarnego towarzystwa takich laureatów, jak ABBA, Anne-Marie, Coldplay, Ellie Goulding, George Ezra, Lewis Capaldi, Mariah Carey, Rita Ora, Sam Smith i Whitney Houston. Cieszy się ogromną popularnością w serwisach streamingowych. Jego liczba stałych słuchaczy na Spotify wynosi ponad 38 milionów. Na początku 2019 roku utwór „Say You Won’t Let Go” otrzymał wyróżnienie za ponad miliard streamów na Spotify – obecnie ma 4 miliardy streamów i 1,5 miliarda wyświetleń na YouTubie. W tym roku piosenkę nagrodzono diamentowym certyfikatem RIAA. Poza „Say You Won’t Let Go”, katalog Jamesa Arthura obejmuje kultowe już utwory, takie jak „Impossible”, „Can I Be Him”, „Sun Comes Up”, „Naked”, „Empty Space”, „Rewrite The Stars”, „Falling Like the Stars”, „Train Wreck” czy „Lasting Lover”. Ostatnio popularnością cieszy się też wydany w 2019 roku „Car’s Outside”.

Jego ostatni album, „It’ll All Make Sense In The End” z 2021, powstał w domu podczas lockdownu.

James stawia na własną satysfakcję: „Im więcej albumów nagrywasz i im większy sukces odnosisz, tym większa ciąży na tobie presja. Tworząc muzykę, którą kocham, poczułem się znów jak dziecko, nie martwiąc się tym, jak wszystkich zadowolić”.

Zobaczcie również: