Julia Kamińska: Dzięki powrotowi na antenę „BrzydUli” mam teraz najbardziej intensywny czas w moim życiu zawodowym

0

Dzięki temu Julia Kamińska nadal może liczyć na intratne propozycje zawodowe.

Julia Kamińska wspomina, że decyzja o kontynuacji „BrzydUli” bardzo ją ucieszyła. Nie kryła więc satysfakcji, kiedy znów stanęła na planie tej popularnej produkcji, która była dla niej przepustką do sławy. Dzięki niej stała się bowiem rozpoznawalna i otrzymywała kolejne angaże.

– Nadal tak jest, ta praca daje mi ogromną satysfakcję i dużo radości. Żadne inne przedsięwzięcia aktorskie nie dały mi takich możliwości aktorskich, dlatego bardzo sobie to cenię i uwielbiam być na planie „BrzydUli” – mówi agencji Newseria Lifestyle Julia Kamińska.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Trwają teraz zdjęcia do ostatniego już, finałowego sezonu serialu „BrzydUla”. I choć Julii Kamińskiej trudno się rozstawać z tą produkcją i fantastyczną ekipą filmowców, to wie, że w tym zawodzie nic nie trwa wiecznie. Aby się rozwijać, trzeba też angażować się w inne projekty.

– Oczywiście, że jest żal. Natomiast spędziliśmy na tym planie bardzo wiele miesięcy, praktycznie dwa lata, i mieliśmy świadomość, że jak każdy inny projekt ten też dobiegnie końca. I myślę sobie, że to dobrze, bo to jest zamknięta historia – mówi Julia Kamińska.

Aktorka nie narzeka teraz na brak propozycji zawodowych. Jest m.in. jurorką-detektywem w pierwszej polskiej edycji formatu „Mask Singer”.

– To jest najbardziej intensywny czas zawodowy w moim życiu właśnie dzięki temu, że powróciła „BrzydUla”. Dzięki temu mogę chociażby być w programie. Za mną też pierwsze dni zdjęciowe na planie nowego filmu „Porady na zdrady 2” – mówi.

Zobaczcie również: 

Liroy: Wychowywanie i edukowanie społeczeństwa nie opłaca się politykom. Wtedy ludzie nie byliby podatni na manipulacje

0

W ten sposób uczniowie dowiedzieliby się m.in., na czym polega sprawowanie władzy w państwie, jaką rolę odgrywa polityka w życiu społecznym i jaki poziom prezentują poszczególne partie. Ta wiedza pomogłaby im zrozumieć zasady demokracji i dokonywać świadomych wyborów. Liroy doskonale jednak wie, jakimi mechanizmami posługują się rządzący, i ma świadomość tego, że w obecnych czasach taki system edukacji jest nierealny.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Mimo że Liroy nie zasiada już w ławach sejmowych, to nadal interesuje się polityką, bo jak przekonuje, politykom trzeba patrzeć na ręce i rozliczać ich z przedwyborczych obietnic. Każdy obywatel powinien bez problemu ocenić, czy wartości, którymi kieruje się dana osoba, są tylko deklaracjami służącymi do realizacji partyjnych interesów i zdobycia poklasku wśród wyborców, czy też naprawdę są ważne w jej życiu.

– Najśmieszniejsze jest, kiedy ktoś mówi, że się nie interesuje polityką. Nie ma takiej możliwości, tzn. to jest najgłupsza rzecz, którą możemy zrobić, bo polityka sama interesuje się nami od urodzenia, jeżeli ktoś potrafi choć trochę logicznie myśleć, to szybko to zrozumie. A jeżeli ktoś z premedytacją nie chce się interesować polityką, to jest najgłupsze wyjście, jakie może być. Ludzie powinni się edukować, powinni wiedzieć, jaka jest podstawa – mówi agencji Newseria Lifestyle Liroy.

Zdaniem muzyka na edukację w tym zakresie trzeba kłaść nacisk już w szkole podstawowej. Jest wiele zagadnień, które powinny być poruszone na lekcjach i dzięki temu zwiększyłaby się świadomość obywatelska dzieci i młodzieży.

– Uważam, że dzieci po podstawówce powinny dokładnie znać podstawy politologii, bo to nie jest czarna magia, tego naprawdę można się nauczyć przez osiem lat podstawówki. Uczniowie powinni wiedzieć, na czym polega wybór, jak wyglądała nasza historia, na czym polega nasz system, dlaczego jest zły, to wszystko dzieciaki powinny wiedzieć od samego początku, kiedy wychodzą z podstawówki – mówi.

Liroy uważa jednak, że wpajanie takiej wiedzy absolutnie nie jest w interesie polityków, bowiem łatwiej rządzi się i manipuluje tymi obywatelami, którzy nie są wyedukowani. Im można wszystko powiedzieć i wiele obiecać.

– Wychowywanie i edukowanie społeczeństwa nie opłaca się politykom. Dla polityki, którą teraz mamy w Polsce, najlepsza jest zasada mętnej wody, bo oni tak są nauczeni, tak powstał ten system i tylko w takim systemie są w stanie przetrwać. A jeżeli zaczynamy edukować ludzi, to już nie jest mętna woda, to już jest co innego i ludzie zaczynają dodawać jeden do jednego, zaczynają myśleć nad tym, skąd kto pochodzi i że faktycznie ten tyłek mnie boli nie od tego, że tak po prostu, tylko że ktoś tam musiał coś zrobić – dodaje.

Liroy uważa, że wpajanie uczniom wiedzy z zakresu politologii umożliwia kształtowanie postaw obywatelskich i zapobiega marginalizacji społecznej. Wtedy politykom trudniej jest mamić ludzi szlachetnymi hasłami i wykorzystywać ich tylko do swoich celów.

Zobaczcie również: 

Showtek i LIIV stworzyli taneczno-popowe arcydzieło

0

„Live In A Bubble” to trzyminutowa dźwiękowa podróż, wypełniona lśniącą produkcją, niebanalnymi strukturami wokalnymi i pulsującym frotepianowo-house’owym beatem. Porywające i rytmiczne mocne linie basu i wspaniały głos LIIV dopełniają reszty tej zaraźliwie kuszącej produkcji. Piosenka opowiada o kruchości więzi międzyludzkich i ich zawiłości. To idealne do radia, taneczno-popowe arcydzieło, które stanowi ekscytujący dodatek do dyskografii obojga twórców.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Dla didżejsko-producenckiego duetu nowy numer jest następcą „Pour It Down” z udziałem VÉRITÉ, który fani poznali w styczniu. Z kolei LIIV w 2019 roku zaprezentowała nagranie „Before You Do It Again” zrealizowane we współpracy z Gold Brother.

LIIV i Wouter Janssen z Showtek poznali się na Brooklynie w Nowym Jorku podczas muzycznych warsztatów i od tamtej pory pracowali razem nad wieloma utworami. „Live In A Bubble” to pierwsze wydawnictwo, które ukazało się w ramach ich współpracy.

LIIV to autorka tekstów pochodząca z Honolulu, a obecnie mieszkająca w Los Angeles. Swoją karierę zaczynała w zespole punkowym. Z czasem jednak zajęła się pisaniem piosenek popowych dla siebie i innych artystów, takich jak Tove Lo, MØ, Halsey, Cyndi Lauper i UPSAHL. Wśród jej ostatnich współpracowników są Pete Nappi, Jenna Andrews, DCF, Leah Kate, Kat Cunning, Jack Laboz, Chris Lyon, Jesse Fink, Sarah Barrios, Pom Pom i wielu innych.

Showtek to uznany didżejsko-producencki duet, który tworzą Wouter Janssen i Sjoerd Janssen. Holenderscy bracia obecni są na scenie od 2001, a od 2011 roku są jednymi z najbardziej liczących się twórców muzyki tanecznej. Ich najsłynniejsze piosenki to „FTS”, „The Colours Of The Harder Style” i „Black”.

Po blisko dekadzie działalności, panowie odeszli od swego dotychczasowego stylu na rzecz modnych klimatów EDM, co zdecydowanie popłaciło. Efektem takie przeboje jak „How We Do” z Hardwellem, „Get Loose”, „Cannonball”, „Booyah” i „We Like To Party”, następnie „Bouncer” oraz platynowy „Bad” zrealizowany z Davidem Guettą i Vassy. Piosenki zapewniły duetowi 564 miliony streamów na Spotify oraz miliard odsłon na YouTube.

Zobaczcie również: 

DNCE was rozrusza. Twórcy przeboju „Cake By The Ocean” wracają z „Move”

0

Na początku tego roku DNCE sygnalizowali swój powrót, asystując Kygo przy jego bangerze „Dancing Feet”. Singiel zgromadził 38 milionów odtworzeń na Spotify i ponad 6 milionów wyświetleń na YouTube. – Piosenka jest doskonałym przypomnieniem DNCE – pisał „Rolling Stone”. – To rześki, inspirowany latami 80. hit przygotowany na wszelkie potrzeby parkietu.

– DJ i DNCE właśnie wypuścili coś, co może stać się piosenką lata – zawyrokował serwis „The Honey Pop”.

Zespół DNCE, na którego czele stoi frontman Joe Jonas, uzupełniają Jack Lawless na perkusji oraz JinJoo Lee na gitarze. Grupa wstrząsnęła muzyką i popkulturą w 2016 roku, wydając swój pięciokrotnie platynowy singiel „Cake By The Ocean”. Piosenka dotarła do pierwszej dziesiątki zestawienia Billboard Hot 100 i stała się jednym z najczęściej emitowanych utworów roku w amerykańskim radiu. Sprzedając łącznie ponad 10 milionów egzemplarzy i gromadząc 3,2 miliarda streamów, singiel pokrył się trzykrotną platyna w Australii i Szwecji, podwójną platyną w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii, Polsce i Hiszpanii oraz platyną w Belgii, Danii, Francji, Niemczech, Włoszech, Holandii i Portugalii.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Z pokrytego złotem, imiennego debiutu, pochodziły kolejne przeboje DNCE, w tym platynowy „Toothbrush”. Zespół zamknął 2016 roku na 8. miejscu zestawienia Billboard Top Artists – Duo / Group Chart, na 11. pozycji listy Radio Songs oraz na 13. lokacie Pop Airplay Songs. Tego samego roku grupie przyznano wyróżnienie Best PUSH Artist podczas MTV European Music Awards oraz statuetkę dla Najlepszego nowego artysty na MTV Video Music Awards.

Do dziś DNCE zgromadziło 5 miliardów streamów i może pochwalić się równowartością sprzedaży na poziomie 3,5 miliona egzemplarzy. W 2022 roku formacja wróciła, wydając z Kygo taneczny hymn „Dancing Feet”.

Teraz dzięki niepowtarzalnej mieszance rocka, popu, muzyki tanecznej, funku, DNCE na pewno was rozrusza.

– „Move” to piosenka, która przekonała mnie, że DNCE ma jeszcze sporo muzyki, którą chcą podzielić się ze światem – mówi Joe.

– Napisałem ją z moim przyjacielem Ryanem Tedderem dla zabawy, ale od razu wiedziałem, że jest to coś wyjątkowego, co potrzebuje filtru DNCE. Nie możemy się doczekać, aż wszyscy usłyszą tę piosenkę, a my będziemy wykonywać ją na żywo.

Zobaczcie również: 

Taylor Swift prezentuje „This Love (Taylor’s Version)”

0

„This Love (Taylor’s Version)” to drugi ponownie nagrany utwór z piątej studyjnej płyty Taylor Swift „1989”.

Piosenka znalazła się w zwiastunie serialu Amazon Prime „Tego lata stałam się piękna”.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Taylor Swift spełnia obietnicę i nagrywa na nowo swój katalog.

Przypomnijmy – Taylor Swift ogłosiła, że premiera „Fearless (Taylor’s Version)” ukaże się 9 kwietnia. Pierwszym singlem promującym wydawnictw jest „Love Story (Taylor’s Version)”, który trafił do serwisów cyfrowych. Na nową wersję albumu „Fearless” trafi aż 6 niepublikowanych wcześniej utworów, które powstały, gdy Taylor miała 16-18 lat.

Zobaczcie również: 

Lady Gaga na tle epickiej scenerii „Top Gun”

0

Pełna dramaturgii ballada w wykonaniu Lady Gagi z miejsca spotkała się z entuzjastycznymi recenzjami. „Vanity Fair” już wróży kompozycji co najmniej nominację do Oscara.

Za produkcję nagrania „Hold My Hand” odpowiadają Lady Gaga i BloodPop, których wspomagał Benjamin Rice. Ponadto, filmowa wersja piosenki wzbogacona została o produkcję i aranżację Harolda Faltermyera oraz Hansa Zimmera.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Dla Lady Gagi „Hold My Hand” to powrót do piosenek filmowych. Przypomnijmy bowiem, że gwiazda odpowiadała za utwory, które znalazły się na soundtracku „Narodzin gwiazdy” (2018). Ścieżka muzyczna zapewniła artystce Oscara, dwie nagrody Grammy, statuetkę BAFTA, Złoty Glob oraz wyróżnienie Critics’ Choice.

Soundtrack „Music From The Motion Picture Top Gun: Maverick”, na którym poza „Hold My Hand” Lady Gagi znajdą się piosenki „I Ain’t Worried” OneRepublic, „Great Balls of Fire (Live)” Milesa Tellera czy klasyk „Danger Zone” Kenny’ego Logginsa, ukaże się 27 maja. Tego samego dnia do polskich kin trafi obraz „Top Gun: Maverick”.

Po ponad 30 latach w służbie amerykańskiej marynarki wojennej Pete „Maverick” Mitchell (Tom Cruise) jest tam, gdzie powinien być – na szczycie. Jest mistrzowskim pilotem, testującym najnowocześniejsze maszyny.

Kiedy staje na czele pilockiej spec-grupy szkolącej uczestników do udziału w misji, jakiej dotąd nie było, przychodzi mu spotkać się z porucznikiem Bradleyem Bradshawem (Miles Teller) o kryptonimie „Rooster”, synem jego przyjaciela oficera Nicka Bradshawa, kryptonim „Goose”, który przed laty zginął podczas jednej z misji. Maverick musi stawić czoła niepewnej przyszłości oraz duchom przeszłości. Mierzy się ze swymi lękami i demonami, czego kulminacją będzie ostateczne poświęcenie tych, którzy zostaną wybrani do misji.

Zobaczcie również: 

BrzydUla: Filip Bobek ma mieszane uczucia, myśląc o finale

0

Aktor darzy „BrzydUlę” ogromnym sentymentem, ale też dobrze wie, że w każdym projekcie przychodzi taki czas, kiedy trzeba postawić kropkę. Nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć, czy cieszy się, czy żałuje, że to już finałowy sezon popularnego serialu. Ma jednak świadomość tego, że produkcja przyniosła mu sporą popularność, dzięki niej zdobył doświadczenie zawodowe, a jego kariera potoczyła się nieco inaczej, niż planował. Tymczasem TVN7 rozważa realizację kolejnego sezonu telenoweli, ale dopiero za kilka lat.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Filip Bobek podkreśla, że przygoda aktorów z „BrzydUlą 2” i tak potrwała dłużej, niż pierwotnie zakładano. Losy bohaterów i perypetie osób zostały maksymalnie rozbudowane. Serial pierwotnie bowiem miał się zakończyć pod koniec ubiegłego roku, ale ze względu na dobre wyniki oglądalności TVN Grupa Discovery postanowiła przedłużyć emisję na pierwsze półrocze tego roku.

– Ten projekt kiedyś musi w końcu zaliczyć ostatni odcinek i na razie nie wiemy, czy będzie on happy endem. Każdy na to liczy, ale zobaczymy. Jeśli chodzi o zakończenie produkcji, to mam mieszane uczucia, bo z jednej strony to jest praca, a jak to w pracy bywa, czasem jest super, a czasami już po godzinie po prostu chce się iść do domu – mówi agencji Newseria Lifestyle Filip Bobek.

Finałowy odcinek telenoweli „BrzydUla 2” prawdopodobnie zostanie wyemitowany pod koniec maja. Niewykluczona jest jednak kontynuacja serialu, ale najwcześniej za kilka lat. Wówczas widzowie zobaczyliby kolejny etap życia głównej bohaterki Uli Cieplak i jej męża Marka Dobrzańskiego – w tej roli właśnie Filip Bobek.

– Jest dużo kluczowych elementów w tym projekcie, które sprawiają, że chcielibyśmy, żeby on był kontynuowany i żeby on jeszcze troszeczkę potrwał. Każde z nas zostawiło w nim naprawdę dużo serca i dużo emocji. Mieliśmy okazję sprawdzić się w wielu scenach i w wielu sytuacjach. Naprawdę kończy się długa, fajna, wspólna przygoda – mówi Filip Bobek.

Odtwórcom głównych ról, którzy stając wtedy na planie, nie mieli zbyt dużego dorobku aktorskiego, serial szybko otworzył drzwi do kariery. Aktor przyznaje, że był zaskoczony obrotem spraw. Wcześniej nie wiązał bowiem swojej przyszłości z telewizją. Jego żywiołem były raczej deski teatru.

– Cały czas pamiętam emocje z pierwszego klapsa i z pierwszego dnia.  Dla mnie osobiście to jest szczególny projekt, bo już choćby nawet patrząc na jedynkę, to „BrzydUla” totalnie wywróciła do góry nogami moje życie zawodowe, bo wcześniej byłem przekonany, że będę pracował wyłącznie w teatrze, a okazało się, że nie, więc jest zabawnie, intensywnie, fajnie – mówi.

Filip Bobek nie ukrywa, że możliwość udziału w kontynuacji serialu przyniosła mu sporo satysfakcji. Były to już jednak inne emocje niż dekadę wcześniej, bo i aktorzy byli w zupełnie innym punkcie swojej drogi zawodowej.

– Zarówno bohaterowie, jak również my jesteśmy już totalnie innymi ludźmi. I środek ciężkości, cały bagaż doświadczeń, który wszyscy zdobyliśmy, siłą rzeczy przeniósł się na postaci. Mam wrażenie, że to już jest trochę inny projekt i wątki, które się tam zadziały, są mocne. Zaczęliśmy z przytupem, bo przecież zdradą, tylko tym razem Ula zdradziła i było to mocne uderzenie, którego nikt się nie spodziewał, szczególnie w tym formacie. I to też pokazało, że jesteśmy już trochę doroślejsi i chyba będziemy kombinować już troszeczkę inaczej – dodaje aktor.

Zobaczcie również: 

Karolina Stanisławczyk wraca z nowym singlem „Zanim”! Będzie kolejny hit?

0

Karolina Stanisławczyk zapowiada tym singlem swój drugi album, który ma się ukazać jeszcze w tym roku. „Zanim” to nowa propozycja autorki hitu „Cliche”. 

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Za produkcję utworu odpowiada Krzysztof Milewski, producent muzyczny i kompozytor, który współpracował z takimi artystami jak Loka, Izabela Trojanowska czy DJ Adamus.

Muzyka inspirowana jest softrockowymi brzmieniami przełomu lat 80. i 90. Tekst Karoliny opowiada o ulotności chwili.  To „carpe diem” opisane w sposób świeży przez artystkę z nowego pokolenia.

Dziś każdy ma mniejsze lub większe problemy, często brakuje nam motywacji i oddechu. Każdy potrzebuje normalności i kogoś, przy kim może czuć się swobodnie, takiego prawdziwego przyjaciela, z którym nie trzeba niczego udawać i jest się przez niego w stu procentach akceptowanym – mówi Karolina Stanisławczyk.

Teledysk do utworu, zrealizowany przez ekipę Filmmakers, inspirowany jest popularnym serialem „Euphoria”. Premiera singla i klipu 15 kwietnia.

Singiel Karoliny Stanisławczyk „Zanim” jest już dostępny w serwisach cyfrowych: http://soundline.biz/KarolinaStanislawczykZanim

Zobaczcie również: 

sanah rozpoczyna swoją muzyczną „Ucztę ”!

0

Zaczęło się od nagranej z Igorem Herbutem z LemON piosenki „Mamo tyś płakała”, inspirowanej „Prząśniczką” Stanisława Moniuszki. Dochód z singla sanah przeznaczyła Stowarzyszeniu Siemacha – organizacji, która jest zaangażowana w pomoc ofiarom wojny w Ukrainie, a w szczególności dzieciom.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Następnie fani artystki mieli okazję posłuchać kolejnych utworów przygotowanych na „Ucztę” – chociażby naładowanej optymizmem piosenki „Szary świat”, która nagrana została z Kwiatem Jabłoni, czy swego rodzaju hołdu dla wielkiej diwy polskiej piosenki Violetty Villas, czyli kompozycji „Czesława” (z Natalią Grosiak), inspirowanej także filmem „Amelia”.

Podobny ładunek emocjonalny niosą za sobą również nagrany z Grzegorzem Turnauem „Sen we śnie” do tekstu Edgara Allana Poe, czy ukłon w stronę twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego – piosenka „Baczyński (Pisz do mnie listy)”, którą sanah wykonała z Anią Dąbrowską. Ponadto na albumie znaleźć można duet artystki z Arturem Rojkiem – opatrzony pięknym tekstem utwór „Tęsknię sobie”.

„Uczta” to nie tylko liryczne, wzruszające kompozycje, ale i żywe, niemalże taneczne utwory, jak choćby „audi”(nagrany z duetem Miętha), skoczne„Eldorado” z Darią Zawiałow, czy powstały przy wsparciu Vito Bambino kawałek „oscar”. Ostatnim utworem, jaki poznaliśmy przed premierą albumu, był numer pt. „ostatnia nadzieja”. W tej wyjątkowej, bo muzycznie wpisującej się w klimat country, piosence, sanah towarzyszy Dawid Podsiadło.

„Zapraszam Was do swojego stołu – tym razem nie tylko po to, aby dzielić się muzyką, ale przede wszystkim sercem moim” – tymi słowami sanah zachęca do sięgnięcia po płytę.

A sięgnąć po nią naprawdę warto, bo „Uczta” to wspaniała muzyka, ale i piękne, mądre teksty, w których każdy odnajdzie cząstkę siebie i swojego świata. Tym albumem sanah zdecydowanie udowadnia, że jako artystka nieustannie się rozwija, a jej muzyczne podróże stają się coraz bardziej wszechstronne.

Przypomnijmy, że dwa pierwsze krążki sanah („Królowa dram” i „Irenka”) uzyskały status Diamentowych Płyt (ponad 150 tys. sprzedanych egzemplarzy każda) oraz zdobyły szczyt listy OLIS. Artystka odebrała także Bestsellera Empiku w kategorii „Muzyka pop/rock” za album „Irenka”.

Zobaczcie również: 

Why Don’t We wracają z nową piosenką
“Let Me Down Easy (Lie)”

0

Od swojego debiutu w 2016 roku Why Don’t We zgromadzili ponad 3 miliardy streamów, ponad 930 milionów wyświetleń na YouTube i przyciągnęli 7 milionów obserwujących na Instagramie. Mogą też pochwalić się dwoma platynowymi singlami w USApięcioma złotymi oraz dwoma albumami w top 10 notowania Billboardu.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Z innowacyjnym i niekonwencjonalnym podejściem do wydawania muzyki, szybko zdobyli wciąż rosnącą grupę fanów. W ciągu niespełna 12 miesięcy zespół wydał pięć EP-ek, a w 2018 roku zadebiutował płytą “8 Letters“. W następnym roku światło dzienne ujrzały kolejne, wydawane co miesiąc single, jak chociażby “Big Plans“, “I Don’t Belong In This Club” z udziałem Macklemore’a czy napisany przez Eda Sheerana, a wyprodukowany przez Steve’a Maca “What Am I”. 

Kwintet z Los Angeles, który tworzą Daniel Seavey, Corbyn Besson, Jonah Marais, Jack Avery i Zach Herron, przy swoim drugim albumie postanowił wrócić do podstaw. Artyści zniknęli z mediów społecznościowych, chwycili za instrumenty i sami napisali, nagrali oraz wyprodukowali muzykę. Promowana przebojowym singlem “Fallin’ (Adrenaline)” płyta “The Good Times and The Bad One” wydana w 2021 roku, zadebiutowała na 3. miejscu Billboard 200.

Pod koniec 2021 roku Why Don’t We wrócili triumfalnie z singlem “Love Back“, otwierając nowy, ekscytujący rozdział. Następnie grupa nawiązała współpracę z cenionym producentem, Jonasem Blue, tworząc razem hit “Don’t Wake Me Up“.

Why Don’t We mogą ponadto pochwalić się koncertami w tak prestiżowych salach, jak Madison Square Garden w Nowym Jorku czy występami w popularnych amerykańskich programach telewizyjnych, jak “The Ellen DeGeneres“, “The Kelly Clarkson Show” czy “Jimmy Kimmel Live!”.

– “Let Me Down Easy (Lie)” to szczera piosenka o byciu w związku i poczuciu, że druga osoba przestaje coś do ciebie czuć – wyjaśnia Jonah Marias z Why Don’t We. 

– To prośba, by potraktowano cię łagodnie, zamiast być surowym. To numer ze smutnym podtekstem, ale ponieważ mówi o ludzkich doświadczeniach, o czymś, z czym wiele osób może się utożsamiać, pozostawia słuchacza w dobrym nastroju.

Zobaczcie również: 

Mask Singer: Stefano Terrazzino o polskiej kuchni

0

Po przyjeździe do naszego kraju tancerz stopniowo otwierał się na dania polskiej kuchni, a po pewnym czasie do niektórych potraw i produktów naprawdę się przekonał. Jego ulubionym zestawem jest teraz kotlet mielony z buraczkami na ciepło.

Stefano Terrazzino podkreśla jednak, że jego podniebienie nadal pamięta smaki rodzimej Italii. Nic nie zastąpi chociażby pomidorów dojrzewających w sycylijskim słońcu.

Artysta nie ukrywa, że polskie pomidory raczej mu nie smakują. Są tylko małe wyjątki.

– Malinowe pomidory w lato są niezłe, ale nie wiem, czy próbowaliście pomidorów na Sycylii, aż do końca dojrzewają one w słońcu, są czerwone. Ale to wszystko dzięki odpowiedniemu położeniu geograficznemu. Natomiast myślę, że tu w Polsce buraki są dużo lepsze niż pomidory – mówi agencji Newseria Lifestyle Stefano Terrazzino.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

I to właśnie dlatego buraczki skradły jego serce. Jak podkreśla, nie ma lepszego dodatku do mięs niż właśnie to warzywo.

– W polskiej kuchni uwielbiam właśnie ciepłe buraki. Wcześniej ich nie znałem, u nas ich nie ma, a tu jak pierwszy raz spróbowałem kotleta mielonego z takimi słodkawymi burakami na ciepło, to po prostu oszalałem – mówi tancerz.

Nie ukrywa, że chętnie próbuje również włoskich dań w polskim wydaniu. Jest ciekawy tego, w jaki sposób Polacy przygotowują te potrawy, jakich produktów używają i czy nie idą na łatwiznę.

– Włoska kuchnia w Polsce jest coraz lepsza, bo i świadomość jest coraz większa. Myślę, że ludzie wiedzą coraz więcej i są już takie wyszukane restauracje, gdzie są świetne rzeczy. I nawet tam nie ma włoskich kucharzy, ale ci Polacy jadą specjalnie do Włoch i przywożą stamtąd oryginalne produkty – mówi.

Stefano Terrazzino zauważa więc, że dystans pomiędzy kuchnią włoską i polską powoli się zmniejsza. Kucharze w naszym kraju nie popełniają już kardynalnych wręcz błędów, których Włosi nie potrafili wybaczyć.

–  17 lat temu, jak przyjechałem tutaj, to jeszcze były te czasy, gdzie była pizza z keczupem. Włochów naprawdę serce boli, jak widzą coś takiego albo sos czosnkowy, nie mówiąc oczywiście o ananasie, bo nie da się tego jeść. Ale jest coraz lepiej, naprawdę wszystko poszło do przodu i ja w Warszawie już jem dobre pizze – dodaje tancerz.

Zobaczcie również: 

Sarsa w kultowym hicie Artura Rojka

0

Założona przez Kayah i Tomika Grewińskiego wytwórnia Kayax świętuje w tym roku swoje dwudziestolecie. Z tej okazji powstała akcja “Kayax XX Rework”, w której Artyści tworzą nowe, zaskakujące wersje największych przebojów z katalogu wytwórni.

W pierwszej odsłonie akcji udział wzięli: Krzysztof Zalewski, Mery Spolsky, Ania Leon, Arek Kłusowski oraz Julia Wieniawa i Kuba Karaś. Do wiosennej odsłony zostali zaproszeni: Natalia Przybysz, Skubas i Barbara Wrońska, Reni Jusis, Cooks oraz Sarsa. Akcja odbywała się między 11 a 15 kwietnia i w każdy ten dzień w serwisach streamingowych publikowany był inny, zaskakujący cover.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

“Beksa” to wielki przebój Artura Rojka, który ukazał się na jego pierwszym solowym albumie “Składam się z ciągłych powtórzeń” w 2014 roku. Utwór pełen jest emocji i wymownych okrzyków, natomiast cover Sarsy przewrotnie – spokojny i intrygujący z mrocznym klimatem. 

Sarsa o coverze “Beksa”:
Nie wyobrażam sobie śpiewać treści, których nie mogłabym przyłożyć do swojego życia, swoich doświadczeń. Słowa utworu „beksa” Artura Rojka rezonowały z moją wrażliwością od momentu gdy usłyszałam ten utwór po raz pierwszy. Dzisiaj oddaję Wam moją i interpretację utworu „Beksa”! Dziękuję Artur za inspirację!

W kwietniowej akcji Kayax XX Rework opublikowano w sumie pięć nowych wersji hitów z katalogu wytwórni Kayax. Natalia Przybysz nagrała gitarową wersję “Varsovie” Brodki, Skubas i Barbara Wrońska zinterpretowali balladę “Prócz Ciebie Nic” z repertuaru Kayah i Krzysztofa Kiljańskiego, Reni Jusis tanecznym krokiem wyśpiewała “Ja Pas!” Nosowskiej, debiutujący w Kayaxie Cooks zaprezentował swoją wersję “Niedopowieści” oraz na koniec – Sarsa zaśpiewała “Beksę” Artura Rojka. 

To jednak nie jest koniec samego projektu Kayax XX Rework. Wydane do tej pory single – również te, które ukazały się w grudniu 2021 roku – spotkały się z tak pozytywnym odzewem, że wytwórnia Kayax postanowiła kontynuować projekt przez cały 2022 rok. Do akcji zostaną zaproszeni kolejni Artyści i Artystki, którzy stworzą swoje, zupełnie nowe wersje niezapomnianych hitów z katalogu wytwórni. Kolejna odsłona już wkrótce!

Sarsa jest obecnie świeżo po wydaniu albumu “Runostany”, który swoją premierę miał w lutym tego roku i jest zaskoczeniem dla fanów oraz krytyków jej dotychczasowej twórczości. Muzycznie krążek jest nie tylko listem miłosnym do dam polskiego rocka, ale przede wszystkim staje się ważnym głosem Artystki. 

Zobaczcie również: 

Zobacz klip do coveru “Beksa”:

Cover “Beksa” w serwisach streamingowych:
https://Kayax.lnk.to/Sarsa_KayaxXXRework