Jest nam bardzo miło być w gronie innych dużych festiwali! Nawet jeśli jesteśmy trochę z “innej półki”. Pod względem ilości uczestników pałac w Lubiążu nie pozwala nam przyjąć tyle osób co np. Woodstock – a to naprawdę wyjątkowa lokacja i tak długo jak to będzie możliwe, chcielibyśmy móc tam właśnie się spotykać i zapraszać ludzi, pokazywać im to miejsce i na kilka dni je ożywiać.
Jednocześnie nie znaczy to, że wszystkie bilety są wyprzedane i musimy odmawiać tłumom zainteresowanych. Od kilku lat utrzymuje się stała ilość około siedmiu tysięcy uczestników i wolontariuszy.
Wynika to na pewno ze znacznie mniejszych niż w innych festiwalach nakładów na promocję – o Slocie nie dowiesz się z billboardów czy reklam w telewizji. Wiemy, że głównym źródłem informacji i zachęty do przyjazdu są znajomi. I to odzwierciedla ideę festiwalu – to nie jest gotowy produkt, reklamowany, łatwo widoczny i gotowy do kupienia. Slot opiera się na relacjach.
Tu warto wspomnieć, że w tych kilku tysiącach, które przyjeżdżają od lat do Lubiąża, co roku jest ponad tysiąc wolontariuszy. Często słyszymy, że to oni mają największą frajdę z festiwalu i to właśnie w tej formie można go w pełni doświadczać, zaczynając już od przyjazdu kilka dni wcześniej do zupełnie pustej przestrzeni, w której wspólnie budujemy małe miasteczko. Od nastawienia nas wszystkich zależy, jaka będzie w nim atmosfera, ile zdarzy się tam fajnych spotkań i spontanicznych inicjatyw twórczych. Slot jest wielkim wspólnym eksperymentem twórczości i rozwoju.
Nie planujemy bankietów, przemówień ani jubileuszowych wystaw – wolimy raczej drobiazgi, które pozwolą zobaczyć to, co pamiętają ludzie i co nas łączy, bez względu na wiek i slotowy “staż”.
Gdzie byliśmy 25 lat temu? Jak pamiętamy albo jak wyobrażamy sobie Slot w 1992 roku? Jakie mamy najlepsze slotowe wspomnienie? To wszystko będzie można zobaczyć i usłyszeć, ale też samemu napisać albo narysować.
Te 25 lat generuje dużo radości i wdzięczności, ale też jest mobilizującym sygnałem, aby uważać na rutynę. W tym roku włożyliśmy sporo pracy w uporządkowanie programu i informacji na festiwalu – aby łatwiej było poruszać się w tej mnogości wydarzeń, form i tematów, zwłaszcza nowoprzybyłym!
Ja jestem jedną z tych, którzy tę “pierwszą” edycję mogą sobie tylko wyobrażać na podstawie opowieści. Podobno grupa ludzi, poruszonych nieoficjalnym koncertem No Longer Music w Jarocinie, postanowiła zebrać znajomych i spotkać się na dłużej, lepiej poznać i spędzić wspólnie czas. Zjechali się na Mazurach – ktoś spontanicznie zagrał koncert pod dachem z folii rozciągniętej na wojskowych beczkach; ktoś zaczął się dzielić swoimi przemyśleniami; ktoś tym, co potrafi robić.
Tak powstał “program” tamtego zlotu – ludzie uczyli się nawzajem różnych rzeczy, dyskutowali i wspólnie tworzyli. Chcieli to powtórzyć, spróbować kolejny i kolejny raz. I na zasadzie kuli śniegowej za każdym razem było trochę więcej znajomych, trochę więcej dyskusji i wykładów, trochę więcej warsztatów.
W tym roku będzie ich około 150 (wybranych z prawie 300 zgłoszeń). Kiedyś slotowe ulotki rozsyłano pocztą, a ludzie rozdawali je w swoich środowiskach. Obecnie można kupić bilet przez internet, polubić Slot na FB i zgłosić swoje warsztaty lub chęć pomocy w wolontariacie przez formularz on-line.
Nadal jednak najważniejsze są bezpośrednie relacje – zarówno na etapie programowania, jak i wśród uczestników. Przez lata powstawały kolejne sceny, inicjowane przez pasjonatów różnych gatunków. Jedną z najmłodszych jest obecnie scena folkowa, która ma też swoją DJską, soundsystemową część. Z kolei te, które wydawały się nieodzowne (jak reggae tent) znikają, bo ludzie idą w swoją stronę. To żywy organizm – uczymy się go pielęgnować.
Przeczytaj również: Cohen i Kobiety – sprawdź kto zaśpiewa (Festiwal Łódź Czterech Kultur)
Trudno jednoznacznie określić, co tu jest “towarzyszące”. W ramach “jubileuszowych” porządków podzieliliśmy program na 5 sekcji: oprócz warsztatów i koncertów są też wydarzenia artystyczne, spotkania i miejscówki.
Te ostatnie to kilkanaście klimatycznych kafejek, aranżowanych i prowadzonych przez wolontariuszy. Każda z nich ma specyficzny wystrój, menu i program – jak np. Namiot Wschodni, gdzie można zarówno napić się czaju, leżąc na dywanie, jak i posłuchać nocnych opowieści z podróży. Jest również przedszkole czy biblioteka; ale też plaża z torem skimboardowym i rampą oraz boiska sportowe.
Warsztaty odbywają się od środy do soboty, każdego dnia w trzech turach. Można codziennie próbować nowych rzeczy, a można przez cztery dni doskonalić się w wybranej dziedzinie: sztuk manualnych, muzycznych czy scenicznych, ale też w dziedzinach sportowych, językach obcych, kulinariach czy rozwoju osobistym. Na tej liście znaleźć można zarówno kowalstwo, jak i fundraising, średniowieczną kaligrafię i turecką sztukę malowania na wodzie obok żonglerki, rycerstwa czy bachaty.
Wydarzenia artystyczne to ta część, w której – w przeciwieństwie do warsztatów – przez chwilę nie tworzymy sami, ale zamieniamy się w odbiorców. W tym roku obok sceny teatralnej eksperymentujemy też z kabaretową, a seanse filmowe będą pokazywane w aż 4 kinach! Zobaczymy nie tylko niedawnego “Patersona” czy zwycięzcę tegorocznego Docs Against Gravity “Ostatni w Aleppo”, ale również odcinkową historię festiwalu w Jarocinie, w reżyserii Leszka Gnoińskiego.
W sekcji spotkań mamy tzw. “gości specjalnych”, wśród których są w tym roku: Jasiek Mela, Włodek Markowicz, Adam Wajrak, Janina Ochojska i ks. Boniecki. Ale z dłuższymi wykładami do Strefy Myśli przyjeżdżają ludzie, którzy w ubiegłych latach byli gośćmi specjalnymi: będziemy czytać wiersze z Krzysztofem Czyżewskim i rozmawiać o przyszłości z Edwinem Bendykiem. Spotkacie Stanisława Beresia, Wojciecha Bonowicza, który ostatnio wydał wywiad-rzekę z Waglewskim.
Jest też trochę osób, których nazwiska nie są tak rozpoznawalne, ale bardzo chcemy pokazać ich historie: jak czeski misjonarz Petr Jasek, który trafił do sudańskiej celi śmierci czy Rob Smith, felietonista jednej z największych gazet w RPA.
Po raz pierwszy przyjeżdża większa ekipa z kręgu Tygodnika Powszechnego. Oprócz ks. Bonieckiego będą wicenaczelni: Michał Kuźmiński w nietypowej roli socjologa-foodwritera i Marcin Żyła w rozmowie z Ochojską, a także znakomity reportażysta Michał Olszewski. Ale też każdy może podzielić się swoją opowieścią – warszawska ekipa Myśli Gonitwy zbiera zgłoszenia od osób, które chciałyby w sobotni wieczór na Slocie zaprezentować swoją pasję (szczegóły na naszej stronie).
Te sekcje też się przenikają: np. Dj Feel-X z Kalibra44, który gra pożegnalną imprezę pod platanem, podczas biznesowego śniadania opowie o prowadzeniu swojej firmy Siła z Pokoju.
Rzeczywiście jest tak, że głównym wyróżnikiem SAFu jest atmosfera – wyjątkowej otwartości, ciekawości, życzliwości, zaangażowania i spontanicznego tworzenia. I na to wpływ ma absolutnie każdy, kto się tam znajduje. Nieoceniona jest obecność setek ludzi, którzy są gotowi pomagać i dzielić się – swoim czasem i umiejętnościami.
Większość tej infrastruktury i aranżacji, która otacza nas na festiwalu, jest stworzona przez wolontariuszy. To oni przyjeżdżają kilka dni wcześniej do zupełnie pustej przestrzeni, i powoli budują to małe miasteczko – począwszy od pociągnięcia kabli z prądem, postawienie namiotów, aż po dekorację kafejek w pustych klasztornych salach – a później ich obsługę.
Również spora część programu, w tym cała sekcja warsztatowa, opiera się o zgłoszenia pasjonatów, dla których poprowadzenie zajęć czasem jest nietypowym przedłużeniem pracy zawodowej, a czasem okazją do sprawdzenia się w zupełnie nowej roli.
Już wkrótce na naszej stronie znajdzie się piguła informacyjna tegorocznego SAFu, pomocna szczególnie dla pierwszaków. Codziennie będzie zorganizowane “zwiedzanie Slotu z przewodnikiem”, które pomoże oswoić się z przestrzenią i zadać nurtujące pytania.
Mamy też specjalne wydarzenie we wtorek, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem festiwalu: warsztaty z obsługi Slotu. To coś nie tylko dla tych, którzy przyjeżdżają po raz pierwszy, ale również dla zmagających się z bogactwem programowym. Wiemy, jak frustrujące bywa podejmowanie decyzji i poczucie, że wciąż dzieje się zbyt wiele naraz – to jeden z głównych “minusów” wymienianych w ankietach. Wierzymy jednak, że selekcja propozycji i planowanie swojego czasu, a czasem odpuszczanie i rezygnowanie to również cenne umiejętności!
Można poszukać kwater lub hoteli w okolicy, ale najbardziej popularne są noclegi na polu namiotowym (bezpłatnym w ramach karnetu), które też pozwalają najpełniej zanurzyć się w festiwalowe życie, tętniące przez całą dobę. Jest przy tym niezwykle bezpiecznie, na co zapewne ma również wpływ brak alkoholu i używek. Brzmi to dość nietypowo – wakacyjna impreza bez choćby piwa – ale ten eksperyment trwa już 25 lat i okazuje się, że nie jest ono warunkiem dobrej atmosfery. Na kilka dni skupiamy się na tworzeniu, otoczeniu i ludziach wokół – dla odmiany bez wspomagania. Dla wielu to zupełnie nowe doświadczenie.
Jednocześnie mamy duży wybór opcji gastronomicznych, począwszy od pobliskiego sklepu i restauracji, przez proste obiady, aż po kilkanaście różnorodnych foodtrucków. Co rano w kafejkach pojawiają się śniadaniowe buły, cały czas można tam znaleźć przeróżne napoje, a w Namiocie Wschodnim nawet orientalne przekąski. Będą też warsztaty kulinarne: m.in. o smakach świata oraz kiszeniu i fermentacji.
Kilka lat temu zainwestowaliśmy też w prysznice o wysokim standardzie, więc wymagający mają szansę na ciepłą wodę i lusterko przy umywalce!
Obserwujemy go jak żywy organizm, nie mamy ścisłej, wieloletniej strategii. Na pewno zależy nam na pamiętaniu o tym, dlaczego powstał i na jakich wartościach jest zbudowany – jest wśród nich zarówno miłość i spotkanie, jak też wolność, twórczość i rozwój. Bardzo fajnym zjawiskiem jest pojawianie się oddolnych inicjatyw – zarówno w obrębie festiwalu, jak i w ciągu roku, lokalnie. Niezależne ekipy decydują, że nie chcą biernie czekać na kolejną edycję, ale starają się przenieść tę niezwykłą atmosferę do swoich środowisk. W Rzeszowie funkcjonuje Slot Cafe, a we wrześniu na Pomorzu już po raz kolejny odbędzie się weekendowy mini-Slot. Nie mamy ambicji, aby takie projekty planować, zlecać i pilnować realizacji. Wolimy je wspierać. Natomiast w sferze marzeń czy raczej na “liście to-do” jest na pewno rozwijanie pracy z wolontariuszami i podtrzymywanie całorocznego kontaktu z ludźmi, którym Slot został w sercu i głowie.
Pozostaje powiedzieć – do zobaczenia już za kilka dni! Wciąż można kupić bilety lub dołączyć do wolontariatu – szczegóły znajdziecie na stronie www.slot.art.pl.
ZOBACZ ZDJĘCIA
SLOT ART FESTIVAL
R E K L A M A » zespoły weselne