Współczesna muzyka rockowa bez Foo Fighters byłaby nie tyle uboższa, co niekompletna. To zespół, który mimo statusu gigantycznej gwiazdy nadal ma ogromny dystans do siebie, poczucie humoru i co najważniejsze, potrafi wytworzyć ze swoimi fanami więź bezgranicznej sympatii.
Założony w 1994 roku jako jednoosobowy projekt Dave Grohla, perkusisty Nirvany, miał być formą przepracowania traumy spowodowanej śmiercią Kurta Cobaina i końcem macierzystego zespołu.
Debiutancki materiał nagrany i wyprodukowany w całości przez Grohla trochę dla zabawy, trochę po to, by zarejestrować własne próby mierzenia się z wokalem, innymi instrumentami a zwłaszcza komponowaniem, zupełnie niespodziewanie znalazł się w centrum uwagi największych wytwórni w USA.
Zainteresowanie tajemniczym projektem – Grohl starał się ukryć prawdziwe nazwisko pod nazwą Foo Fighters – zmusiło muzyka do uformowania koncertowego składu. Album „Foo Fighters” ukazał się 4 lipca 1995, dając początek trwającej już ponad dwie dekady historii sukcesów artystycznych i sprzedażowych.
Bo Foo Fighters są trochę nierealni, jakby nie dotykały ich żadne kryzysy, problemy czy konflikty. Od końca lat 90-tych nagrywają i koncertują w tym samym składzie (w 2005 dołączył ponownie Pat Smear, znany z pierwszych lat działalności FF), regularnie wydają albumy, nie wikłają się w skandale, nie przeżywają bolesnych kryzysów twórczych i nie zmieniają o 180 stopni swojego brzmienia, by przyciągnąć nowego słuchacza. Są sobą, jednym z najlepszych gitarowych zespołów, jaki dała nam Ameryka i mają na koncie niezliczoną liczbę utworów, które znają nawet przypadkowi słuchacze.
Ogromny sukces debiutu – prawie półtora miliona sprzedanych egzemplarzy w samych Stanach Zjednoczonych – dwa lata później przebił drugi album Foo Fighters zatytułowany „The Colour and the Shape”. To z niego pochodzą takie utwory jaki „Everlong”, „Monkey Wrench” i „My Hero”. Opisując w jednym z wywiadów genezę powstania tego ostatniego, Grohl przyznał, że kiedy dorastał, jego bohaterami byli zwyczajni ludzie, nie gwiazdy rocka. W 1997 Dave Grohl sam stał się bohaterem dla tysięcy, pozostając zupełnie zwyczajnym facetem.
[adrotate banner=”34″]
„There is Nothing Left To Lose”, „One by One” i „In Your Honour”, czyli trzy kolejne albumy Foo Fighters wydane na przestrzeni 6 lat ugruntowały pozycję zespołu i przyniosły mu aż 4 nagrody Grammy, w tym dwie statuetki dla najlepszych rockowych albumów. Prawdziwy worek nagród rozsupłał się jednak w 2012 roku, kiedy to płyta i utwory z albumu „Wasting Light” zdobyły w sumie aż 5 z tych najważniejszych muzycznych nagród.
Ostatni album Foo Fighters to właściwie cały projekt – płyta i serial dokumentalny „Sonic Highways”. Osiem utworów nagranych w ośmiu różnych studiach na terenie Stanów. Każde studio to osobna udokumentowana opowieść, w którą zaangażowany jest miejscowy muzyk. Płyta, jak i serial w reżyserii Grohla zostały przyjęte bardzo ciepło.
W ramach promocji „Sonc Highways” Foo Fighters ruszyli w trasę koncertową. Podczas koncertu w Szwecji Grohl złamał nogę. Dokończył występ, ale reszta trasy koncertowej po Europie została odwołana. W czasie kolejnych miesięcy wokalista występował na specjalnym tronie, co i tak nie zmniejszyło jego charyzmy i temperatury występów.
Latem 2017 roku Foo Fighters wracają do Europy zagrać odwołane koncerty, ale również dotrzeć do kilku innych miejsc. 29 czerwca wyjdą na scenę w Gdyni jako kolejny headliner Open’er Festival!