Przypomnijmy, że głównym bohaterem pierwszego sezonu serialu Stacja Berlin, który w Polsce można oglądać w HBO, jest Daniel Miller (Richard Armitage). Agent przyjeżdża do niemieckiej rezydentury CIA w Berlinie. Zostaje tam wysłany z tajną misją – musi ustalić, jak doszło do wycieku tajnych informacji, w których posiadaniu jest słynny demaskator o pseudonimie Thomas Shaw.
Przewodnikiem Millera po mieście jest zaprawiony w szpiegowskich intrygach weteran, Hector DeJean (Rhys Ifans), który wprowadza go w brutalne realia pracy pod przykrywką, gdzie manipulacje, oszustwa, niebezpieczeństwo i moralne kompromisy są codziennością. Kiedy Daniel zaczyna orientować się w pogmatwanej sytuacji, wpada na trop spisku, który prowadzi go aż do Waszyngtonu. Zaczyna się również zastanawiać, czy jego życie będzie jeszcze takie samo?
▸ Przeczytaj również: Kolejny rekord przeboju lata 2017 – Despacito
– Patrzymy na skrajną prawicę i na to, jaki ma ona wpływ na wybory w Niemczech, a także na to, co robi Ameryka i jak wyglądają jej interwencje. To tematy, wokół których poruszać się będą nowe odcinki.
– To zarazem ekscytujące i frustrujące, ponieważ podążamy za newsami – dodaje aktor. – Nasze scenariusze związane są z tym, co się naprawdę dzieje, ale jednocześnie nie chcemy tej rzeczywistości przenosić jeden do jednego.
Wydarzenia pojawiają się w medialnym cyklu: wchodzą na antenę i potem po prostu znikają i umierają. Gdybyśmy za nimi za bardzo podążali, moglibyśmy oderwać się od sedna sprawy. Ale lubię to miejsce na ostrzu brzytwy. A także to, że nie wiem, co będzie dalej, z dania na dzień, ponieważ te scenariusze żyją. Mam wrażenie, że tak żyć muszą prawdziwi agenci – nie wiedzą, co zaraz się wydarzy. Musiałem się do tego dostosować.
R E K L A M A » zespoły weselne