Gdy w 2010 trzej bracia Kiszka postanowili nazwać swój kiełkujący zespół na cześć lokalnej artystki Gretny Van Fleet z lekką jedynie modyfikacją w imieniu „bo lepiej brzmi”, chłopaki nie podejrzewali nawet, że ten drobny zabieg uchroni ich od ewentualnych problemów prawnych. Nikomu się jeszcze nie śniło, do jakich rozmiarów rozrośnie się garażowy zespół z małej miejscowości Frankenmuth w stanie Michigan.
Dziś Greta Van Fleet to zespół z dwiema EP-kami na koncie i zainteresowaniem mediów z całego świata. Ich najnowszy singiel „Highway Tune” trafił na 1 miejsce iTunes i na próżno jest szukać biletów na dawno wyprzedane koncerty. W centrum zamieszania znalazła się nawet Gretna, która przy okazji udzieliła kilku wywiadów.
W przerwach między nagrywaniem kolejnych utworów w studio, basista Sam i lider Josh opowiedzieli o powstawaniu zespołu. Oto fragmenty wywiadu z Chicago Tribune.
Sam Kiszka:Zwykle ludzie mówią, że ktoś im polecał, żeby nas posłuchać, ale kojarzyło im się to z jakimś muzykiem country czy czymś w stylu Taylor Swift. Nie mogli się bardziej mylić.
Josh Kiszka: Na naszej pierwszej dużej imprezie nazwisko Gretny pojawiło się na transparencie. Ludzie zaczęli ją wołać. Zagrała na cymbałkach i wszyscy myśleli, że to jej show. Później, gdy zeszła ze sceny, podeszła do nas z mężem i życzyła nam powodzenia. Jak na kogoś po 80-tce, fakt, że przetrwała cały rock’n’rollowy koncert było naprawdę czymś. Wszystko poszło tak dobrze, ze na koniec zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Była bardzo słodka.
Josh: Nie zawsze się zgadzamy, ale jako bracia potrafimy wyjść z trudnych sytuacji o wiele szybciej. To zresztą coś czego się nauczyliśmy.
Sam: To dla nas łatwe, bo jesteśmy tak samo wychowani – rodzina i znajomi na pierwszym miejscu. To świetna więź. Myślę, że naprawdę dobrze się dogadujemy.
Josh: Mam taką teorię, że to ma związek z tym, ze gramy innego rock’n’rolla od tego, jaki robi reszta. To dla nas zaszczyt móc grać dokładnie taką muzykę, jaką chcemy, tak jak chcemy i ludziom się to podoba.
Sam: Rock nie potrzebuje żadnego ocalenia, jest sporo zespołów robiących kawał dobrej roboty. To oni przetarli nam drogę. Jest sporo dobrej muzyki, trzeba się tylko trochę wysilić, żeby do niej dotrzeć. Nie uważam, żeby rock kiedykolwiek umarł, chociaż to z pewnością nie najpopularniejszy gatunek. Kiedyś wszyscy słuchali rock’n’rolla. Teraz tak jest z hip-hopem.
Josh: Gdy na poważnie zaczęliśmy grać ja miałem 16 lat, Sam i Danny po 13. Teraz dogadujemy się wręcz niewerbalnie i każdemu podobała się to, co robi reszta. Wkładamy w to dużo miłości. To skomplikowane.
Sam: Dla mnie nie było nic poza muzyką i szkołą. W każdy weekend od 8 klasy graliśmy w barach. Pod koniec ostatniego roku ja i Daniel opuszczaliśmy większość zajęć. Momentem zwrotnym było dla nas wydanie debiutanckiej EP-ki i trafienie z „Highway Tune” na 1 miejsce. To było wręcz przytłaczające. To było dokładnie to samo co robiliśmy przez ostatnie pięć lat. Niewiele się zmieniło, z wyjątkiem tego, że staliśmy się lepsi.
▸ Przeczytaj również: Iron Maiden wracają do Polski (data, miejsce, bilety)
POSŁUCHAJ SINGLA
GRETA VAN FLEET – HIGHWAY TUNE