Dziennikarze muzyczni, organizatorzy festiwali, przedstawiciele agencji koncertowych i inni żywo interesujący się nową muzyką aktywiści rodzimej branży uznali, że to właśnie Rosalie Hoffman powinna zasiąść na pierwszych, historycznych Sankach.
Na urodzonej w Berlinie poznaniance jako pierwsi poznali się muzycy duetu Małe Miasta, proponując wspólne nagranie, ale też pomagając przy jej własnych utworach. Zadebiutowała w 2015 r. singlem „This Thing Called Love”, później ukazał się obiecujący minialbum, udało się zagrać koncerty na popularnych festiwalach.
Dopiero jednak płyta „Flashback”, wydana 19 stycznia przez Alkopoligamię, w pełni ujawniła potencjał Rosalie oraz jej autorskiej mikstury r’n’b z elektroniką i hip-hopem. Dobierając producentów, którzy mają doświadczenie raczej w tworzeniu muzyki do kontemplowania niż tańczenia, nagrała płytę oryginalną, wielobarwną i refleksyjną.
▸ Przeczytaj także: Demi Lovato chce wrócić do aktorstwa i nadal śpiewać
Słuchając „Flashback”, trudno nie myśleć o spektakularnym debiucie Sistars z początku wieku. Aż półtorej dekady musieliśmy czekać na kolejną, równie obiecującą nową twarz w tym ambitnym i trudnym gatunku, którego nad Wisłą jesteśmy raczej konsumentami niż twórcami.
Pierwszą edycję plebiscytu zdominowały kobiety: spośród dziesięciu finalistów siedem to wokalistki albo zespoły z dziewczynami za mikrofonem. No i piosenkarki zajęły wszystkie miejsca na podium (drugie MIN t, trzecie Pola Rise).
▸ Przeczytaj również: Seksowna Hailee Steinfeld w teledysku do filmu Nowe Oblicze Greya