To długo oczekiwany powrót jedynego polskiego wykonawcy, któremu przez ostatnie piętnaście lat udało się zdobyć dwukrotnie z rzędu certyfikat “diamentowej płyty” przyznawanej za sprzedaż m.in. 150 tysięcy egzemplarzy. Właśnie tyle osób kupiło zarówno debiutancką płytę Dawida “Comfort and Happiness” z 2013 roku, jak i jego drugi album “Annoyance and Disappointment” z 2015 roku.
– To utwór o przełamywaniu barier, wstydu i szukaniu miejsca w nowej rzeczywistości. Nie mam tu żadnych wniosków. Mam za to wiele spostrzeżeń i przemyśleń, ale jestem jeszcze parę kroków od krytykowania czegokolwiek – mówi artysta. – Na pewno w niektórych momentach przemawia przeze mnie zazdrość, odzywają się jakieś skamieniałe kompleksy, o których istnieniu przez długi czas nie wiedziałem. To zazdrość o swojego rodzaju beztroskę i – w zależności od perspektywy – albo głupotę, albo odwagę”, tłumaczy Dawid Podsiadło.
– Zrobiliśmy dwie zdecydowanie odmienne aranżacje i nie mogliśmy się zdecydować, którą z nich wybrać – mówi Bartosz Dziedzic. – Ostatecznie połączyliśmy obie w jeden kawałek. Słychać te cięcia, kiedy kończy się jedna część, a zaczyna druga kompletnie inna – i to nam się bardzo spodobało.
– Cały nowy materiał porusza biodra do tańca, ale ten robi to najbardziej bezczelnie i bezkompromisowo. Czuliśmy z Bartoszem, że takich środków powinniśmy użyć. Że w takiej aranżacji utwór ten zostanie w głowach odbiorców najdłużej.
Na potrzeby realizacji klipu, Dawid dołączył na jeden dzień do ekipy, która zajmuje się przesadzaniem drzew ze specjalistycznej plantacji w małej miejscowości pod Warszawą i uczestniczył w procesie zasadzenia drzewa w centrum miasta.
– Dla mnie to tekst o wykorzenieniu, oderwaniu od źródeł, o doświadczeniu wielu współczesnych Polaków z paru ostatnich pokoleń, związanym z przeprowadzką z rodzinnych stron – mówi Tomasz Bagiński. – Czasem jest to przeprowadzka do większego miasta, czasem do innego kraju. Na zawsze pozostaje w nas pytanie ¬– co by się stało, gdybyśmy zostali. Ciekawe dla mnie jest to, że piosenka nie odpowiada jednoznacznie na to pytanie. Przeprowadzka jako taka nie jest ‘zła’ lub ‘dobra’. Przyszłości jakie nas czekają w różnych miejscach są po prostu inne. Nigdy już nie będziemy ‘w domu’, ale żyjemy, przyjmujemy się w nowych miejscach.
Bagiński od początku wiedział, że jako wizualną metaforę wykorzenienia zamierza pokazać prawdziwy proces przeniesienia drzewa. Dawid dołączył na jeden dzień do ekipy, która zajmuje się przesadzaniem drzew ze specjalistycznej plantacji w małej miejscowości pod Warszawą i uczestniczył w procesie zasadzenia drzewa na nowym osiedlu w centrum miasta.
– Wejście w tę sytuację z kamerą i wprowadzenie w nią Dawida jako bohatera to klucz do tego projektu. Wybór języka dokumentalnego był naturalny. Zależało mi na łapaniu prawdziwych momentów – nie inscenizowaniu scen pod kamerę, ale rejestrowaniu tego, co się dzieje – wspomina Bagiński. – Wtedy pojawił się operator, Kajetan Plis z kapitalnym pomysłem powrotu do technologicznych źródeł i rejestrowania filmu na taśmie 16 milimetrów, zamiast na kamerach cyfrowych. Pokazał kilka krótkich filmów i klipów tak zrobionych – od razu wiedzieliśmy, że to jest to. Na taśmie nie pracowałem już chyba z piętnaście lat. To odświeżające doświadczenie.
– To był wymagający plan zdjęciowy. Polowaliśmy na wschód słońca. Pobudka o trzeciej nad ranem. Łatwo wtedy o nerwy, nawet z miłych ludzi wychodzą demony. Nie wiem w jakiego demona zamienia się Dawid, bo było mega gładko – dodaje Bagiński. – Ubrany w robocze ciuchy szybko i wiarygodnie wszedł w rolę pomocnika przy robocie. Zasuwaliśmy też pod dużą presją czasu, bez możliwości popełnienia błędu, bo zegar tyka od chwili, gdy zaczyna się przesadzać drzewo. Priorytetem było to, żeby drzewo przeżyło przeprowadzkę, a nie żebyśmy trafili idealne ujęcia. Na szczęście udało się i jedno, i drugie.
– Przy tym albumie obydwaj z producentem Bartkiem Dziedzicem poczuliśmy, że chcemy zbliżyć się do tego, co obecnie dzieje się w głównym nurcie muzyki popularnej na świecie. Pozwiedzaliśmy trochę twórczość królujących reprezentantów tego gatunku – takich jak Dua Lipa, Sia, Lorde czy nawet Taylor Swift. Byliśmy ciekawi, czego teraz słucha cały świat, przy czym tańczy, do czego się bawi – mówi Dawid Podsiadło.
– Po dwóch solowych albumach gdzie przeważały wolne i refleksyjne utwory napisane w języku angielskim, dojrzałem do tego, żeby całą płytę napisać i zaśpiewać po polsku, a jednocześnie zderzyć tę prawdę w tekstach z muzyką, która poruszy do tańca i do zabawy. Tak to dziś czuję i tak wymyśliłem emocje, które chce ludziom przekazać na tych nagraniach – wyznaje Podsiadło.
– Praca nad płytą jest po prostu wspólnym spędzaniem czasu. Dużo rozmawiamy, razem jemy, trochę podróżujemy, jednym słowem staramy się zaprzyjaźnić, gdyż nie znaliśmy się wcześniej. Piosenki powstają podczas tego wszystkiego – opowiada Bartosz Dziedzic. – Mam poczucie że dużo ryzykuję tą produkcją. W niektórych utworach staraliśmy się ostro zmieniać nastroje, gdyż sami jesteśmy dosyć niecierpliwi i nie zawsze lubimy stać zbyt długo w jednej kałuży, szybko się nudzimy. Chcieliśmy, żeby te piosenki były ciekawe i dla tego czasami jeden utwór składa się jakby z dwóch. Ale mamy nadzieję, że nikt nigdy nie będzie tego analizował, tylko po prostu da się wciągnąć w piosenkę.
– Od wydania poprzedniej płyty nagrałem kilka utworów gościnnych w bardzo różnej estetyce, z artystami z bardzo różnych rejonów muzycznych – od Bitaminy, przez Taconafide, aż po Krzyśka Zalewskiego i Korteza. We wszystkim co sam robię na co dzień i co zrobiliśmy razem, jedyny klucz był taki że chcieliśmy zrobić dobre piosenki z którymi czulibyśmy się dobrze jako ich twórcy. Bez dorabiania ideologii.
Powrotowi Dawida będzie towarzyszyć trasa koncertowa. Promująca płytę jesienna “Małomiasteczkowa trasa” odwiedzi tylko pięć miast i będą to jedyne klubowe koncerty Dawida w tym roku. Szczegóły dotyczące trasy i sprzedaży biletów zostaną ujawnione w przyszłym tygodniu, ale już teraz warto zachować czujność, ponieważ w 2016 roku, kiedy wokalista koncertował po raz ostatni wszystkie biletowane koncerty zostały wyprzedane do ostatniego miejsca, z frekwencją przekraczającą 40 tysięcy osób.
▸ Przeczytaj także: Selena Gomez jest szczęśliwa (zobacz klip “Back To You”)