Po dziesięciu dniach, od kiedy Demi Lovato pozostaje w szpitalu, fani na całym świecie zastanawiają się, co tak naprawdę wydarzyło się 24 lipca br.
Docierają coraz bardziej niepokojące informacje! Amerykańskie media ujawniają brutalne szczegóły na temat wtorkowego poranka, kiedy znaleziono piosenkarkę w pokoju.
“Demi Lovato nie żyje, ona nie żyje!” – tak opisuje krzyk asystentki ochroniarz gwiazdy. Kiedy przerażony wbiegł do pokoju piosenkarki ujrzał prawdziwy dramat. Artystka była w strasznym stanie – nie oddychała i była nieprzytomna, a wokół niej na poduszce było mnóstwo krwi i wymiocin!
Mężczyzna udrożnił drogi oddechowej chwilę przed tym jak przyjechała karetka i ratownicy podali narcan, czyli lek znoszący działanie opioidów.
Wszyscy wiedzieli, że Demi Lovato nie wyszła z nałogu, bowiem wg. TMZ artystka miała styczność z narkotykami na festiwalu Coachella, który odbył się w kwietniu w Stanach Zjednoczonych czy na imprezie u French Montany.
Rodzina cały czas zaprzecza, że informacje o przedawkowaniu heroiny są nieprawdziwe. Co więc tak naprawdę się stało i czemu nikt wcześniej nie pomógł artystce, aby do takiej sytuacji nie doszło?
▸ Przeczytaj również: Fall Out Boy przerabiają wielki przebój Ariana Grande (WIDEO)