Swoją karierę muzyczną Sasha Strunin rozpoczęła w 2005 roku jako wokalistka zespołu The Jet Set. Następnie postawiła solową karierę i cztery lata później wydała utwór „To nic, kiedy płyną łzy”, który szybko stał się czołowym hitem w polskich rozgłośniach radiowych. Po latach nieobecności na scenie powróciła z nowym repertuarem i z innym spojrzeniem na rynek muzyczny.
▸ Przeczytaj również: Roksana Węgiel rozstała się z chłopakiem?! Twierdzi, że dobrze jest, jak jest!
– Żyjemy w bardzo eklektycznych czasach, nie dziwi mnie to, że wielu artystów próbuje siebie znaleźć w różnych formach sztuki, poszukuje, często jest im ciężko i są krytykowani za to, że są niekonsekwentni i zawodzą swoich fanów. I jest to absurdalne, ponieważ każdy ma prawo siebie poszukiwać, dojrzewać, zmieniać się i to jest właśnie piękne. Oczywiście staram się teraz już nie skakać z kwiatka na kwiatek, ponieważ jestem coraz dojrzalszą kobietą i wydaje mi się, że już wiem, co lubię, na pewno wiem, czego już nie lubię i czego nie chcę. Po prostu chcę robić to, co kocham, rozwijać się i mieć ku temu po prostu takie możliwości. Kocham się uczyć i nie obiecuję, że nie będę się zmieniać – mówi agencji Newseria Sasha Strunin.
Piosenkarka dała sobie czas na to, by odnaleźć swoją drogę artystyczną, ale jak tłumaczy, powrót na scenę po latach był trudny.
– Był dosyć trudny ze względu na krytykę, bo ludzie mieli pewne oczekiwania wobec mnie – szczególnie moi wierni fani, którzy kochali mnie, kiedy byłam jeszcze Sashą, która śpiewała „To nic, kiedy płyną łzy”. I właśnie na taką Sashę czekali, ale jej nie dostali, za co ich bardzo przepraszam, ale wiadomo, że muszę robić to, co kocham i na pewno ich tutaj trochę zawiodłam – mówi Sasha Strunin.
Jest też grupa fanów, która rozumie metamorfozę artystki. Kiedyś wraz z nią śpiewali utwory dla nastolatków, teraz kontemplują śpiewaną poezję Mirona Białoszewskiego.
– Zdarzają się takie komentarze, że ludzie dorastali wraz ze mną i teraz słuchają zupełnie innych rzeczy. I często ci młodzi ludzie mi właśnie mówią, że ciekawe, bo wtedy słuchaliśmy takiej muzyki, a teraz nam się podoba to, co ty robisz, bo my też tego słuchamy, bo dorastaliśmy razem z tobą, też mieliśmy 15–16 lat, a teraz mamy prawie 30 już i się zmieniamy, co jest fantastyczne. Od tej drugiej płyty już udowodniłam, że po prostu jest to nowa Sasha i właśnie taką Sashę będą mieli już do końca – mówi Sasha Strunin.
Choć punktem zwrotnym w jej karierze była współpraca ze światowej sławy artystą Garym Guthmanem, to – jak podkreśla, ona sama nie marzyła o tym, by zawojować świat.
– Nie myślałam nigdy o karierze międzynarodowej, skupiam się na tym, co tu i teraz, żeby robić to, co jest we mnie, co jest autentyczne. Zastanawiam się nad tym, co chcę ludziom przekazać, a jeśli to się spodoba gdzieś poza granicami Polski, to tym bardziej będzie mi bardzo miło, bo to oznacza, że ta moja twórczość jest tym bardziej uniwersalna i mogła zwrócić uwagę odbiorcy poza granicami Polski. Aczkolwiek nie skupiam się na tym, nagrałam teraz płytę w języku polskim, jeszcze dosyć trudną językową, ponieważ jest to poezja i to całkiem taka oryginalna i awangardowa, także tutaj myślałam przede wszystkim o odbiorcach z naszego kraju – mówi Sasha Strunin.
▸ Przeczytaj również: Miley Cyrus refleksyjna po rozstaniu! To dla Niej rzuciła Liamia?!