Między innymi o tym opowiada Krzysztof Cugowski w poniższej rozmowie.
Krzysztof Cugowski: Kiedy kończyliśmy trzyletni okres wspólnego koncertowania z synami, wiadomo było, że trzeba będzie zrobić następny krok, znaleźć coś nowego… Z gitarzystą Jackiem Królikiem byliśmy umówieni na granie od bardzo wielu lat. W zasadzie od czasu, gdy nagrywaliśmy moją płytę solową „Integralnie” z evergreenami polskimi i zagranicznymi. Kiedyś słuchałem też Czarka Konrada, w zupełnie innym, bardziej bigbandowym repertuarze, ale wiedziałem, że jest perkusistą, który potrafi zagrać wszystko. Pozostawała kwestia stylistyki, ale to była banalna rzecz, żeby przejął rockową estetykę, co zresztą się stało. Miałem więc już dwóch ludzi. Wiedziałem, że perkusiści lubią grać z konkretnymi basistami. Czarek wskazał Roberta Kubiszyna. Proszę bardzo – odpowiedziałem. Klawiszowiec Tomek Kałwak też był mi znany z działalności chociażby… w zespole Bracia. No i tak się złożył skład, który zresztą na początku wcale nie nazywał się Zespół Mistrzów. Dopiero gdy troszkę pograliśmy, doszedłem do wniosku, że spokojnie można go tak nazwać, bo rzeczywiście są to muzycy z najwyższych półek.
▸ Przeczytaj również: Roksana Węgiel zaśpiewała hit Queen. Internauci oburzeni! (WIDEO)
Krzysztof Cugowski: Jesteśmy w trakcie przygotowywania przekrojowego albumu z pięćdziesięciolecia mojego występowania na scenie. To będzie dwupłytowe wydawnictwo. Jeden krążek – live – mamy już nagrany. A w tej chwili pracujemy nad płytą akustyczną i na niej będą utwory, które padły w pytaniu. Od pierwszej piosenki, nagranej z Budką Suflera, jeszcze przed tym, gdy publiczność nas poznała – „Blues George’a Maxwella”. To był utwór wczesnego składu zespołu, który zresztą zawiązywał się u mnie w domu. A teraz z Mistrzami nagraliśmy ten utwór w sposób współczesny. Zarejestrowaliśmy też piosenki z różnych płyt, okresów i repertuaru… Na płycie będą bodaj trzy utwory zrobione niegdyś z Crossem, naprawdę różnorodne rzeczy…
To będzie album studyjny, jesteśmy pod koniec całego procesu pracy w studio, bo w połowie września mamy termin oddania materiału. Na krążku znajdzie się również premierowa piosenka, która podsumuje w pewien sposób moje pięćdziesiąt lat na scenie. A w przyszłym roku, jeżeli tylko zdrowie pozwoli, chcemy nagrać płytę z zupełnie nowymi utworami. Taką, która będzie odzwierciedlała podejście muzyczne wszystkich kolegów. Mamy pomysł na wspólny mianownik tego albumu i mamy już nawet parę rzeczy przygotowanych do nagrania. Jeżeli nic złego się nie wydarzy, do końca przyszłego roku zrobimy taką płytę.
Jeszcze się nie zastanawiałem nad nim. Na pewno będzie w jakiś sposób nawiązywał do tej mojej pięćdziesiątki, podobnie jak obecne koncerty.
Zwłaszcza w okresie jesienno – zimowym, wszystkie koncerty które gramy w salach, a występujemy często na przykład w filharmoniach, są akustyczne. Bo nie ma sensu hałasować w stosunkowo małych pomieszczeniach. Przyznam, że nawet bardziej lubimy takie koncerty niż „elektryczne”. One pokazują niuanse gry muzyków zespołu. W hałasie wiele rzeczy umyka, a tutaj pokazana jest maestria tych ludzi. Na naszych koncertach są dwa utwory instrumentalne. Nie ukrywam, że wchodzę wtedy z boku na scenę, żeby sobie posłuchać takich muzyków, bo to naprawdę duża przyjemność!
Gramy różne rzeczy. Nie ma oczywiście żadnych piosenek pop typu: „Takie tango”, „Bal wszystkich świętych”, „Piąty bieg”. Od prawie pięciu lat nie zaśpiewałem tych utworów. Zakończyłem taką działalność. Jestem wokalistą rockowym, może trochę bluesowym… Nie wiem jak to nazwać. Z repertuaru Budki, którego części jestem zresztą współkompozytorem, to bardzo wiele utworów – na przykład „Pieśń niepokorna” – w wykonaniu moich kolegów brzmi jak zupełnie inne piosenki. Inne są wartości… Nie ukrywam, że nigdy w życiu nie grałem z takimi muzykami. Dla mnie to jest odkrywanie różnych rejonów muzyki popularnej w nowych konfiguracjach. Żałuję, że nie zrobiłem tego dużo wcześniej. No ale cóż… Lepiej późno niż wcale.
Bardzo się tego obawialiśmy. Gramy przecież również plenery. To są stadiony, place, łąki, rynki miast. Mimo wszystko, publiczność słuchając tego, co im proponujemy, zaczyna się zastanawiać, dochodzi do wniosku, że coś w tym musi być… Nie mieliśmy nigdy z tym problemu i chwała Bogu! Ludzie chcą też usłyszeć inną jakość. Takie jest moje wrażenie…
Nie ma żadnego konfliktu. Mnie jest tylko przykro, że w to takim stylu się ten powrót odbywa. Nie chce mi się nawet o tym mówić, bo nie ma o czym… Jeszcze w kontekście bardzo poważnej choroby Romka Lipko. Nie wiem… To nie do mnie należy ocena.
Ja nie mam z tym żadnego problemu. Słucham z żalem wypowiedzi Romka. Nie wiem, czy to wpływ choroby… Znam go od sześćdziesięciu lat i nie przypuszczam, że w normalnej sytuacji, powiedziałby takie słowa…
Proszę nie żartować… Z kim mam się ścigać? Ja po prostu robię swoje i tyle…
▸ Przeczytaj również: Selena Gomez ma nowego chłopaka?! Jest nim Niall Horan?! (FOTO)