As I Lay Dying wystąpią 12 kwietnia 2020 roku w warszawskim klubie Progresja oraz 13 kwietnia 2020 roku we wrocławskim A2.
As I Lay Dying przyjadą do Polski, by promować swoje najnowsze wydawnictwo “Shaped By Fire”. Kapela rusza w europejską trasę koncertową wraz z Whitechapel, Emmure oraz Une Misere.
Kariera powstałej w 2000 roku kapeli rozwijała się wspaniale. Albumy z lat 2007-2012 zajmowały wysokie miejsca na Billboard Top 200, “An Ocean Between Us” (2007; 8), “The Powerless Rise” (2010; 10) i “Awakened” (2012; miejsce 11). As I Lay Dying otrzymali od MTV2 w 2007 roku nagrodę Ultimate Metal God, a także trzykrotnie wyróżnienie “Artist Of The Year” podczas San Diego Music Awards (2005, 2007, 2008). Ukoronowaniem wspaniałej passy była nominacja do Grammy w 2008 roku za utwór “Nothing Left.
▸ Przeczytaj również: Historyczne zwycięstwo Viki Gabor na Eurowizji Junior 2019!
Od grudnia 2016 roku, historia AILD pisze się na nowo. Fani, promotorzy koncertów, przedstawiciele wytwórni Nuclear Blast wyciągnęli do zespołu pomocną dłoń, a stosunku do wokalisty uczynili to Jordan Mancino (perkusja), Phil Sgrosso (gitara), Nick Hipa (gitara) oraz Josh Gilbert (gitara basowa, czysty wokal). Po pracy w studiu i koncertach Amerykanie wydali album o wiele mówiącym tytule “Shaped By Fire” (wrzesień 2019). Pełne kluby na całym świecie oraz wysokie miejsca płyty na listach dowodzą, że fani potrzebują AILD i muzyki kapeli z San Diego.
Charyzmatyczny frontman to ważna postać każdej kapeli. Jeśli dodatkowo wzbudza kontrowersje, a słowo “kompromis” nie istnieje w jego słowniku, o grupie zapewne będzie głośno. Tak stało się w przypadku pochodzącej z New Fairfield w stanie Connecticut, a od lat rezydującego w Nowym Jorku deathcore’owego zespołu Emmure, na którego czele stoi niezwykle barwna postać, wokalista Frankie Palmeri.
Zespół powstał w 2003 roku. Wtedy Frankie dojeżdżał jeszcze na próby z Nowego Jorku. Zawirowania personalne stały się nieodłączną częścią historii Emmure. Doszło nawet do tego, że w 2015 roku pożegnali się z Palmerim wszyscy koledzy, jacy z nim w tamtym okresie współpracowali. Pomimo licznych zmian w składzie kapela regularnie wydawała płyty i koncertowała na całym świecie, niejednokrotnie docierając także do Polski.
Muzycznie Emmure to deathcore, metalcore, alternatywny metal, a nawet elementy rapu. Frankie nie ukrywa, że jego idolami są Fred Durst i Jonathan Davis, zaś inspiracją dla tekstów uniwersum Marvela, filozofia i religia. Najlepiej kapela radziła sobie w latach 2012-14, kiedy ukazywały się płyty “Slave To The Game” i “Eternal Enemies”, które znalazły się w pierwszej 60. Top 200 “Billboardu”.
Deathcore’owa formacja Whitechapel powstała w 2006 roku w Knoxville w stanie Tennessee, a nazwę zaczerpnęła od położonej o kilka tysięcy kilometrów dalej londyńskiej dzielnicy, w której krwawych żniw dokonywał w XIX wieku Kuba Rozpruwacz. Co godne podkreślenia, kapela tylko w początkowym okresie delikatnie zmieniała skład, a od roku 2007 jej trzon tworzą: basista Gabe Crisp, gitarzysta Alex Wade, drugi gitarzysta Ben Savage, wokalista Phil Bozeman oraz gitarzysta Zach Householder. Perkusista Ben Harclerode odszedł w 2017 roku, a bębny na pochodzący z 2019 roku album “The Valley” nagrał Navene Koperweis (eks-Animals As Leaders, eks-Animosity).
Trzy gitary w składzie Whitechapel definiują brzmienie i styl kapeli. Podstawą muzyki Amerykanów są potężne riffy, które atakują narządy słuchu z ogromną intensywnością. Takie podejście zachwyciło włodarzy Metal Blade Records, dla której zespół nagrywa już od 2007 roku. Raczej nikt na współpracę nie narzeka, a miała ona kilka wspaniałych momentów, by wymienić tylko 10 miejsce na “Billboardzie” albumu “Our Endless War” z 2014 roku. Oczywiście jak każdy szanujący się artysta Whitechapel stara się dodawać do swojej muzyki, tekstów, brzmienia, oprawy wizualnej nowe, czasami zaskakujące elementy. Na wspomnianej płycie “The Valley” są to wątki autobiograficzne, nawiązujące do Hardin Valley, doliny, niedaleko której dorastał i wiele złego zaznał Phil Bozeman. Nic dziwnego, że często goszczą na albumie mrok i melancholia. Ale też i totalna wściekłość.
▸ Przeczytaj również: Selena Gomez ma nowy tatuaż na udzie! (FOTO)
Islandia kojarzy nam się albo z Björk, albo z wysokiej klasy alternatywną muzyką, albo z ekstremalnym metalem. W tej trzeciej kategorii znajdziemy powstały w 2016 roku w Reykjavíku zespół Une Misère, który dostarcza światu dźwięki deathcore’owe i zahaczające o post hardcore. Hard core jest zresztą ważny w historii kapeli, bo jej członkowie wcześniej spełniali się właśnie w zespołach grających taką muzykę.
Dla wielu sama Islandia stanowi inspirujące miejsce. Z jej wietrznością, wcześniej zapadającą ciemnością, chłodem, ale i niezapomnianymi, oszałamiająco pięknymi krajobrazami. Muzycy Une Misère nie są wyjątkami. Jeśli połączyć wpływ natury z dźwiękami krążącymi wokół deathcore’a, post hardcore’a, post metalu, shoegaze’u oraz dźwięków bliskich temu, co tworzy Tool, otrzymamy muzyczne CV Islandczyków.
Choć Une Misère nie ma długiego stażu, może się pochwalić zwycięstwem w islandzkim konkursie Wacken Metal Battle w 2017 roku oraz debiutanckim pełnowymiarowym wydawnictwem “Sermon” z 2019 roku (Nuclear Blast Records). W 2018 roku kapela zagrała także na prestiżowym festiwalu Roadburn w Holandii, co stanowi wielkie wyróżnienie dla każdego twórcy, który porusza się poza mainstreamem.