Na wydanej w 2019 EP-ce „Oh My Messy Mind” James Bay połączył te dwa oblicza. Z każdego rozdziału swojej twórczości jest dumny, jednak w 2020 artysta gotowy jest do opowiedzenia zupełnie nowej historii. Nominowany do Grammy trubadur z oldskulowymi, akustycznymi hymnami na temat złamanego serca z „Chaos and the Calm” (2014) ewoluował w brak kapelusza i znacznie głośniejsze brzmienie na „Electric Light” (2018).
▸ PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Ellie Goulding: Nowa płyta coraz bliżej. Posłuchaj „Slow Grenade”
Aby uhonorować osobę, która uruchomiła jego silnik i pozwoliła rozpocząć karierę, James postanowił napisać o swoim życiu osobistym w zupełnie nowy sposób. Artysta zadał sobie jedno kluczowe pytanie:
James Bay po cichu opracowywał nowe podejście do perfekcji. Za platynowy debiut „Chaos and the Calm” otrzymał nominacje do Grammy w kategoriach Najlepszy nowy artysta, Najlepszy album rockowy oraz Najlepszy utwór rockowy za „Hold Back The River”. „Let It Go” zdobyło potrójną platynę. Artysta zdobył szereg nagród i wyróżnień, w tym BRIT Awards, Q Awards czy Ivor Novello Awards i ECHO Awards. Dotychczasowa liczba streamów jego katalogu przekroczyła 3 miliardy.
James Bay występował w programach „Saturday Night Live”, „The Ellen DeGeneres Show”, „Jimmy Kimmel LIVE!”, „The Late Late Show with James Corden”, „Late Night with Seth Meyers”, „Today Show”, „Good Morning America” i wielu innych. Duży rozgłos zyskał jego występ w „The Voice” z Alicią Keys czy z Mickiem Jaggerem w trakcie wyprzedanego koncertu The Rolling Stones na Twickenham Stadium w Londynie.
Firma Epiphone uhonorowała Jamesa Baya limitowaną edycją gitary „1966”. Po sukcesie „Electric Light” z 2018 przyszedł czas na EP-kę „Oh My Messy Mind”, na którą trafił utwór „Peer Pressure” ft. Julia Michales. Kawałek zgromadził 131 mln streamów w Spotify oraz przychylne recenzje m.in. w takich mediach jak „TIME”, „Rolling Stone” czy „Billboard”. Większą część 2019 Bay spędził w trasie z Edem Sheeranem jako support. W międzyczasie ciągle tworzył nowy materiał.
Na początku 2020, James Bay udał się na miesiąc do Nashville, gdzie przy pomocy producenta Dave’a Cobba (Lady Gaga, Sturgill Simpson, Brandi Carlile, Chris Stapleton) zaczął tworzyć nowy materiał. Cobb zgromadził znakomite grono muzyków, w tym perkusistę Nate’a Smitha (Vulfpeck, Brittany Howard) i klawiszowca Phila Chandlera. Nakłonił Baya do jednych z najsurowszych występów w studiu w jego dotychczasowej karierze.
James Bay nie skupił się wyłącznie na pracy nad płytą. Na początku pandemii COVID-19, artysta udzielał cotygodniowe lekcje gry na gitarze za pośrednictwem Instagrama. Tłumaczył fanom, jak grać jego utwory, z różnymi niuansami i anegdotkami o szczegółach. W pewnym sensie historia zatoczyła koło, bowiem Bay zaczynał jako nauczyciel gry na gitarze: – Bycie gitarzystą mam w kościach. Śpiewanie zawsze stało na dalszym planie.
James Bay idzie do przodu i porusza fanów bardziej niż kiedykolwiek, ponieważ jeszcze nigdy wcześniej nie otworzył się tak mocno: – Gdy będziecie słuchać nowego rozdziału mojej twórczości, chcę by był to dla Was codzienny soundtrack. Gdy będziecie się spieszyć na spotkanie, iść na pierwszą randkę, wracać do domu z metra. Mam nadzieję, że materiał Was zaskoczy oraz poruszy w tym pozytywnym sensie. Dla mnie muzyka zawsze miała takie przeznaczenie.
▸ PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Cleo szykuje dwie niespodzianki. Na to fani czekali od dawna