Sami piszą o sobie tylko tak: “The Avalanches pochodzą z Melbourne w Australii, i bardzo lubią imprezować”.
My dodamy od kilka zdań więcej, bo zespół, który w sierpniu zagra na Kraków Live Festival, jest prawdziwym fenomenem. 16 lat – dokładnie tyle czasu dzieli debiutancki album The Avalanches od premiery ich najnowszego dzieła.
To dość niespotykany dystans, który urósł do rangi symbolu, niczym nagrywanie ostatniego studyjnego albumu Guns N’ Roses.
Jeden z portali muzycznych pokusił się nawet o swoistą linię czasu, wskazującą ważne wydarzenia ze świata muzyki, w czasie których członkowie grupy pracowali nad drugą płytą. Gdyby skupić się na historii współczesnej jako takiej, to The Avalanches debiutowali jeszcze w czasach, gdy internet nie był tak powszechny, o iPodach nie słyszał nikt, a w Nowym Jorku stały wieże WTC.
Jednak przez cały ten czas The Avalanches istnieli w świadomości fanów i zdobywali kolejne szczyty w podsumowaniach dekady przygotowywanych przez coraz starszych lub coraz młodszych dziennikarzy muzycznych.
Wszystko za sprawą płyty „Since I Left You”, do której nagrania zespół użył ponad 3500 przeróżnych sampli. 6 osób w studio, otoczonych samplerami i syntezatorami, maszynami perkusyjnymi i gramofonami stworzyło soundtrack dla pokolenia rozkochanego w klubowym szaleństwie końca lat 90-tych i początku XXI wieku.
Sukcesem płyty było nie tylko brzmienie i produkcja, ale przede wszystkim poczucie humoru. To była doskonała i bardzo nieszablonowa zabawa. Ale nawet dziś, niezależnie od metryki, słucha się tego albumu z poczuciem świeżości. I być może właśnie to był jeden z powodów, dla których członkowie The Avalanches nie spieszyli się z kontynuacją. Przez lata słyszeliśmy zapewnienia, że druga płyta powstaje, pojawiały się mniej lub bardziej szalone informacje, ale żadnych konkretów.
Pierwsze symptomy, że w obozie Australijczyków coś zaczęło się dziać, otrzymaliśmy w kwietniu. Grupa odświeżyła swoje konta w portalach społecznościowych, a kilka dni później ujawniła pierwsze trzy daty koncertów. W sieci zaczęło funkcjonować logo zespołu – mały, wyszywany motylek. Po kilku tygodniach The Avalanches opublikowali krótki film zatytułowany „Since They Left Us”. W video pojawiają się wszyscy artyści, których w ciągu ostatnich lat łączono z The Avalnaches i podejrzewano o pracę nad albumem. I wreszcie 2 czerwca, trochę jak spóźniony prezent na dzień wyrośniętego dziecka, formacja oficjalnie potwierdziła wydanie nowej płyty oraz opublikowała pierwszy singiel zatytułowany „Frankie Sinatra”.
Album „Wildflower” zawiera aż 22 utwory, wśród gości są m.in. Danny Brown i Father John Misty, a co najważniejsze jego premiera zaplanowana jest na 8 lipca, czyli ponad miesiąc przed Kraków Live Festival. Zresztą o jakość tego występu możemy być spokojni. The Avalanches swój koncertowy debiut po powrocie mają już za sobą.
W weekend wystąpili na festiwalu Primavera Sound w Barcelonie. Reakcje prasy i publiczności są więcej niż entuzjastyczne. My przekonamy się o tym naocznie w sobotę, 20 sierpnia.
POLUB NASZ SERWIS NA FACEBOOKU
R E K L A M A » wystrój wnętrz