“Nasza bandera znaczy śmierć”. Drugi sezon serialu już dostępny w HBO Max!

0

“Nasza bandera znaczy śmierć” to historia luźno oparta na prawdziwych przygodach XVIII – wiecznego aspirującego pirata Stede’a Bonneta (Rhys Darby). Po tym jak porzuca urokliwe życie dżentelmena na rzecz awanturniczej egzystencji Stede zostaje kapitanem statku pirackiego, na którym walczy o szacunek swojej buntowniczej załogi.

Wszystko zmienia się po starciu z osławionym kapitanem Czarnobrodym (Taika Waititi). Ku zaskoczeniu wszystkich ta dwójka na pełnym morzu znajduje nie tylko przyjaźń, ale również… miłość. Teraz pozostaje tylko przetrwać. 

Obsada: Rhys Darby, Taika Waititi, Samson Kayo, Vico Ortiz, Ewen Bremner, Joel Fry, Matthew Maher, Kristian Nairn, Con O’Neill, David Fane, Samba Schutte, Nat Faxon, Leslie Jones. Ruibo Qian, Madeleine Sami, Anapela Polataivao, Erroll Shand, Minnie Driver, Bronson Pinchot.

Zobaczcie również: 

Tom Hanks wpadł w furię podczas 76. Festiwalu Filmowego w Cannes

0

Tom Hanks jest jednym z najbardziej lubianych i szanowanych aktorów w Hollywood. Zagrał w wielu kultowych filmach, takich jak “Forrest Gump”, “Zielona mila” czy “Terminal”. Jest też laureatem dwóch Oscarów i pięciu Złotych Globów.

Jego najnowszy film “Asteroid City” to komedia romantyczna w reżyserii Wesa Andersona, w której występuje obok Scarlett Johansson, Jasona Schwartzmana i wielu innych gwiazd. Film opowiada o grupie młodych ludzi, którzy biorą udział w zjeździe astronomicznym w wymyślonym miasteczku na pustyni w USA w 1955 roku.

Film miał swoją światową premierę na festiwalu filmowym w Cannes we wtorek wieczorem. Tom Hanks pojawił się na czerwonym dywanie z żoną Ritą Wilson i uśmiechał się do fotoreporterów i fanów.

Jednak jego dobry humor szybko się zmienił, gdy zauważył, że jeden z pracowników festiwalu nie robi tego, co powinien. Nie wiadomo dokładnie, co się stało, ale według świadków Tom Hanks zaczął krzyczeć na mężczyznę i gestykulować nerwowo.

Niektórzy twierdzą, że pracownik nie ustawił dobrze mikrofonu lub kamerki do wywiadu, inni mówią, że nie zabrał ze sobą parasola chroniącego aktora przed słońcem. Niezależnie od tego, co było przyczyną, Tom Hanks wyglądał na bardzo zdenerwowanego i rozdrażnionego.

Jego żona Rita próbowała go uspokoić i odciągnąć od konfliktu, ale bezskutecznie. Tom Hanks kontynuował swoją tyradę i ignorował prośby o spokój. Jego zachowanie zostało zarejestrowane przez kamery i aparaty obecnych na miejscu dziennikarzy i widzów.

Jak widać, Tom Hanks nie był sobą tego wieczoru. Nie wiemy, co go tak zdenerwowało i czy przepraszał pracownika za swoje słowa i gesty. Może miał jakiś stresujący dzień lub problemy osobiste?

Nie zmienia to jednak faktu, że jego zachowanie było nieprofesjonalne i nie na miejscu. Tom Hanks powinien pamiętać, że jest publiczną osobą i że jego postawa ma wpływ na jego wizerunek i reputację.

Mamy nadzieję, że to był tylko jednorazowy wybryk i że Tom Hanks wróci do swojej normalnej formy.

Zobaczcie również: 

Aleksandra Adamska: Serialowa Pati jest tak prawdziwa, bo to trochę moje alter ego. Obie jesteśmy empatyczne, opiekuńcze, ambitne i czułe

0

Pod koniec kwietnia w serwisie Player.pl zadebiutował nowy serial zatytułowany „Pati”. To spin-off „Skazanej”, w której najbardziej wyrazistą postacią była właśnie bohaterka wykreowana przez Aleksandrę Adamską. Nowa produkcja to historia Patrycji Cichy, zanim trafiła do więzienia, a wtedy jej sytuacja życiowa również była nie do pozazdroszczenia. To właśnie na nią spadł bowiem obowiązek zajmowania się młodszym rodzeństwem i matką uwikłaną w przestępczy światek. Pomimo wielu przeciwności losu nie zrezygnowała jednak z walki o marzenia. Aktorka cieszy się z tego, że producenci docenili jej kunszt i powierzyli główną rolę. Przyznaje też, że z Pati łączy ją wiele wspólnych cech, dlatego też to zadanie było dla niej nie lada przyjemnością.

Aleksandra Adamska to aktorka, która zyskała popularność dzięki roli Patrycji “Pati” Cichy w serialu “Skazana”. Jej postać była tak uwielbiana przez widzów, że twórcy zdecydowali się stworzyć spin-off poświęcony jej losom. Serial “Pati” opowiada o życiu bohaterki przed trafieniem do więzienia, gdzie musiała zmagać się z trudną sytuacją rodzinną i przestępczym światkiem. Serial jest dostępny na platformie Player.pl od 28 kwietnia 2023 roku.

Odtwórczyni roli Patrycji nie ukrywa, że z dużą niecierpliwością czekała na premierę produkcji, w której gra pierwsze skrzypce, i zastanawiała się, jak ta kreacja zostanie przyjęta przez widzów.

– Po pierwszym odcinku mam bardzo pozytywne odczucia, chociaż miałam takie momenty, w których faktycznie patrząc na ekran, orientowałam się, że cały czas na nim jestem i zastanawiałam się, czy ludzi to nie nudzi. Ale mnie się tę historię fajnie opowiada, bo ja bardzo lubię Pati, jest mi ona bardzo bliska i już zawsze będzie mieszkać głęboko w moim sercu – mówi agencji Newseria Lifestyle Aleksandra Adamska.

Aktorka podkreśla, że pomysł na zbudowanie postaci Pati zrodził się dość spontanicznie. Szybko też się okazało, że wraz z bohaterką mają ze sobą wiele wspólnego.

– Pati dlatego jest tak prawdziwa, bo nagle się okazało, że jest to troszeczkę moje alter ego. Obie jesteśmy empatyczne, opiekuńcze, ambitne, obie wrażliwe, czułe, no i mamy poczucie humoru. Ona nie potrzebuje scenariusza, bo ona po prostu żyje swoim życiem, ona totalnie wie, co powiedzieć, jak się zachować. Ja po prostu mogę nią być w każdej chwili, ale nie jest to jakiś rodzaj rozdwojenia jaźni – mówi.

Aleksandra Adamska przyznaje, że producenci dali jej duże pole do popisu. By stworzyć jak najbardziej wiarygodną postać, uruchomiła więc ogromne pokłady swojej wyobraźni i kreatywności.

– Tworzenie faktycznie było w momentach, w których nagle się orientowałam, że nie mam pojęcia, jak ona chodzi, jakie ma gesty, w jaki sposób stoi. To wszystko było moją pracą, ale bardzo intuicyjną, naturalną i taką poklatkową, w której te kolejne rzeczy puzzelkowo się na siebie nakładały. Nawet i ten sposób mówienia wyklarował się we mnie w naturalny sposób – mówi aktorka.

W serialu „Skazana” Patrycja zaprzyjaźniła się w więzieniu z główną bohaterką tej produkcji – sędzią Alicją Mazur (w tej roli Agata Kulesza), znaną ze swojej surowości wobec przestępców. Kiedy jednak niesłusznie została ona oskarżona o zabójstwo, trafiła za kratki, gdzie musiała przetrwać wśród kobiet, na które sama wydała wcześniej wyrok. Teraz z kolei widzowie mogą zobaczyć, jak wyglądało życie Patrycji, zanim została osadzona za murami więzienia.

– Musiałam się cofnąć o te pięć lat pozbawienia wolności i spróbować być po prostu taką every girl, która ma problemy, która ma miłostki, która coś przeżywa, czegoś się boi, jest w tym krucha i prawdziwa. Musiałam więc wycofać się z tego całego pancerza, który wykreowała, żeby poradzić sobie w więzieniu i w nim przeżyć – mówi Aleksandra Adamska.

Aby dobrze przygotować się do roli w „Skazanej”, przeczytała książkę „Skazane na potępienie”, na podstawie której powstał serial. Obejrzała też kilka dokumentów ukazujących realia życia za murami więzienia.  

– Oglądałam dokumenty, w których po prostu widziałam, jak to wygląda, ale jednak ten nasz świat odbiega od tego prawdziwego, bo my mamy uniformy, nie ma wychowawców, tak jak normalnie jest w polskich więzieniach, ale wiadomo, bawimy się w rodzaj fikcji na ten temat, chociażby sędzia nie mogłaby przecież trafić do więzienia, w którym są osadzone przez nią kobiety – mówi.

Aktorka przyznaje, że dużo inspiracji czerpała też ze swoich przeżyć, obserwacji i wspomnień z czasów gimnazjum.

– Faktycznie były tam agresywne dziewczyny, które przedłużały paznokcie tylko po to, żeby mieć zawsze pod ręką broń, i ja początkowo się ich bałam, ale później jak miałyśmy okazję się poznać, to okazywały się kruchymi, wspaniałymi dziewczynami, które właśnie musiały nabudować na siebie, na tę swoją wrażliwość i na bezbronność cały ten pancerz, który pozwalał im przetrwać w tym świecie – wspomina.

Aleksandra Adamska jest zadowolona z kreacji, którą stworzyła zarówno w „Skazanej”, jak i w „Pati”. Ma też nadzieję, że to dopiero początek jej nietuzinkowych wyzwań aktorskich.

– Mam różne pomysły i chcę, żeby się urzeczywistniły, ale na razie afirmuję je mocno w głowie i wolałabym je zostawić dla siebie. Ale moim marzeniem jest na przykład zdubbingować postać dla bajki Disneya i zaśpiewać jakąś piosenkę Disneya, żeby po prostu być częścią dzieciństwa małych ludzików, którzy będą akurat to oglądać – dodaje aktorka.

Zobaczcie również: 

Sylwia Gliwa o swoim pierwszym dniu na planie „Na Wspólnej”

0

Sylwia Gliwa jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy serialu „Na Wspólnej”. Od ponad dziesięciu lat wciela się w rolę Moniki Zięby, która przeżyła wiele wzlotów i upadków w swoim życiu.

Monika Zięba (Sylwia Gliwa) jest jedną z głównych postaci serialu „Na Wspólnej”, emitowanego na antenie TVN od 2003 roku. Monika nie jest łatwą osobą do współżycia. Jest ambitna, stanowcza i niezależna, ale też zazdrosna, impulsywna i skłonna do manipulacji. Nie raz doprowadziła do kryzysu w swoim małżeństwie przez swoje zachowanie lub podejrzenia o niewierność męża.

Grając Monikę muszę być bardzo odważna – mówiła aktorka w rozmowie z portalem Plejada.pl – To postać bardzo skomplikowana emocjonalnie, która często zachowuje się impulsywnie lub irracjonalnie. Muszę więc wejść w jej świat widzenia rzeczywistości i uzasadnić jej motywacje.

Monika ma jednak też swoją wrażliwą stronę. Kocha swoją rodzinę i stara się być dobrą matką dla swoich dzieci. Potrafi też okazać wsparcie i lojalność swoim przyjaciołom i współpracownikom. Nie boi się stawiać czoła trudnym sytuacjom i bronić tego, co uważa za słuszne.

Sylwia Gliwa podkreśla też, że bardzo dobrze czuje się na planie.

– Na planie serialu „Na Wspólnej” jestem od pierwszego klapsa. Pamiętam informację o tym, że wygrałam casting i dostałam tę rolę, oczywiście pamiętam również pierwszy dzień – mówi Sylwia Gliwa w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle . – Pierwszego dnia na planie strasznie mi się chciało spać. Przez całą noc z nerwów nie spałam. Byłam bardzo podekscytowana i zestresowana tym nowym wyzwaniem – dodaje.

Serial „Na Wspólnej” pozwolił wielu aktorom rozwinąć skrzydła i stał się momentem zwrotnym w ich karierze. Jednak chyba nikt z nich nie przypuszczał, że przygoda z tą produkcją potrwa dwie dekady. Mim zdaniem Sylwii Gliwy, kluczem do sukcesu serialu jest jego wiarygodność i bliskość do widzów.

– Myślę, że to jest serial bardzo realistyczny i ludzie mogą się utożsamić z bohaterami i ich problemami. To są historie bardzo życiowe i uniwersalne – mówi aktorka. – Serial też ewoluował razem ze społeczeństwem i poruszał różne tematy ważne dla ludzi w danym momencie – dodaje.

– W zasadzie głównie pracuję tutaj, choć nie tylko, ale jest to miejsce jak najbardziej wyjątkowe, przychodzę jak do domu, ponieważ my się tutaj wszyscy bardzo lubimy, jesteśmy w stosunku do siebie serdeczni, ciepli i wyrozumiali – mówi.

W telenoweli „Na Wspólnej” Sylwia Gliwa wciela się w postać Moniki Zięby. Jej bohaterka ma niezwykle trudny charakter, ale dla aktorki taka rola to dość ciekawe wyzwanie. Nie ukrywa też, że ma bardzo dobry kontakt ze swym serialowym mężem, a praca w tym duecie dodaje jej energii i zawsze poprawia humor.

– W zasadzie to ja w ogóle mam łatwo dlatego, że pracuję z Waldkiem Błaszczykiem, który jest moim serialowym mężem, czyli senatorem Cieślikiem. On jest przezabawnym człowiekiem, w związku z czym, kiedy ja przychodzę do pracy, a on się pojawia, to zaczynam się śmiać, cały dzień się śmieję, na koniec jak wychodzę, to jeszcze się śmieję, a potem, jak jadę do domu, to jeszcze sobie przypominam jego żarty i nadal się śmieję – dodaje aktorka.

Julia Chatys, choć na planie tego serialu jest nieco krócej niż Sylwia Gliwa, to również zdążyła się zżyć z cała ekipą filmową. Jest wdzięczna producentom, że zauważyli jej talent aktorki i pozwolili rozwijać skrzydła właśnie w tej telenoweli.

– Ja jestem w serialu od 15. roku życia, czyli 11 lat. I jest to coś na pewno spektakularnego, jest to wydarzenie, które cały czas ze mną jest, i mam nadzieję, że będzie jak najdłużej. Zrozumiałam, co to znaczy potęga „Na Wspólnej”, i jest to niezwykle miłe być częścią czegoś niezwykłego, częścią rodziny, historii, która towarzyszy widzom od 20 lat – mówi.

Mimo upływu lat aktorka doskonale pamięta poszczególne etapy castingu do serialu „Na Wspólnej”. Miała dołączyć do obsady na chwilę, a została w niej ponad dekadę. Wciela się w rolę Kasi Berg, która szybko zdobyła sympatię widzów.

– Przeszłam pierwszy etap castingu, potem był drugi, gdzie dobierali nas w różne pary rodzinne, czyli np. ten brat z tym bratem, ta siostra z tym ojcem, były różne konfiguracje. I chyba po jakichś dwóch tygodniach dostałam informację, że się udało, ale wtedy absolutnie nikt nie wiedział, że moja postać zostanie aż do dziś. Mieliśmy być raczej epizodycznym wątkiem. Mój wątek zaczął się w momencie, kiedy adoptowany syn Ziębów, Bogdan, wrócił po latach znad morza z trójką dzieci i tak się to rozwinęło. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę tutaj cały czas być – mówi.

Pierwsze sceny z udziałem Julii Chatys, tak samo jak w przypadku Sylwii Gliwy, kręcone były w barze u Marii.

– Miałam zdjęcia z moim młodszym bratem Natanem Czyżewskim i panią Bożeną Dykiel. I wspominam to bardzo dobrze, pomimo że scenę miałam ciężką, bo musiałam być bardzo niemiła dla pani Bożenki, która jest cudownym człowiekiem, ale tak czasem trzeba grać i tak właśnie zaczynać pracę – mówi.

Aktorka przekonuje, że lubi swoją serialową postać i atmosferę, jaka panuje na planie. Dzięki tej produkcji dorastała na oczach widzów i nawiązała wiele ważnych dla niej znajomości.

– Najbardziej jestem zżyta, wiadomo, z moim partnerem serialowym, Michałem Mikołajczakiem, ale również z innymi aktorami ciągle się gdzieś tam przeplatamy, czy to na planie zdjęciowym tutaj, czy na innym, czy w studiu nagraniowym. I prawie ze wszystkimi staram się mieć jakiś kontakt.  Lubimy się i można powiedzieć, że jesteśmy rodziną – mówi.

Na planie tego serialu Julia Chatys spędza dużo czasu, ale w miarę możliwości stara się też realizować inne projekty. Przyznaje też, że choć ma sporo propozycji, to nie wszystkie może przyjąć, bo czasem terminy ich realizacji kolidują ze sobą.

– Jest różnie, bo to też czasem komplikuje niektórym produkcjom, zwłaszcza tasiemcom, serialom obyczajowym, bo wtedy w opozycyjnej stacji nie można zrobić nowego człowieka, bohatera, który wchodzi do serialu np. o tej samej godzinie emisji, więc trochę to na pewno się gryzie. Ale jakieś epizodyczne historie tak, pojawiają się, choć nasz zawód jest bardzo ciężki i generalnie trzeba być bardzo cierpliwym i umieć czekać – dodaje aktorka.

Aktorka cieszy się, że ma okazję grać tak ciekawą rolę i być częścią tej serialowej „rodziny”. Podkreśla, że atmosfera na planie jest bardzo przyjazna i wspierająca.

– Bardzo lubię pracować na planie „Na Wspólnej”. To jest dla mnie drugi dom i druga rodzina – mówi Sylwia Gliwa . – Mam tu wielu przyjaciół i kolegów po fachu. Zawsze możemy liczyć na siebie nawzajem – dodaje.

Aktorka ma nadzieję, że serial będzie cieszył się niesłabnącym zainteresowaniem widzów. Oglądacie serial “Na Wspólnej”?

Zobaczcie również: 

Sylwia Gliwa jest aktorką teatralną, filmową i telewizyjną. Urodziła się w 1981 roku w Warszawie. Ukończyła studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi oraz na Wydziale Zarządzania Kulturą Uniwersytetu Warszawskiego.

Sylwia Gliwa gra rolę Moniki Zięby od 2010 roku. Wcześniej występowała m.in. w serialach „Plebania”, „Na dobre i na złe”, „Hotel 52” czy „O mnie się nie martw”. Ma też na swoim koncie role filmowe, np. w komedii romantycznej „Listy do M.” czy dramacie historycznym „Kurier”.

W wywiadach Sylwia Gliwa przyznaje, że grając Monikę Ziębę musi pokonywać własne opory i bariery emocjonalne. Nie ukrywa jednak, że taka rola to dla niej ciekawe wyzwanie artystyczne i możliwość rozwoju zawodowego.

Ania Karwan prezentuje „Sen na pogodne dni”

0

Utwór, który był wielkim przebojem w 87 roku dostał właśnie drugie życie.

Ania Karwan prezentuje ciepłą i delikatną odsłonę piosenki pierwotnie wykonaną przez Beatę Bartelik – „Sen na pogodne dni”.

Piosenka w wykonaniu Ani Karwan promuje komedię pozytywnie romantyczną – „Skołowani”.

W rolach głównych występują Agnieszka Grochowska i Michał Czernecki. To opowieść o miłości, która odmieni największego kłamcę. Film w kinach już od 14. Kwietnia (dystrybucja NEXT FILM).

„Sen na pogodne dni” to romantyczny przerywnik w aktualnym wydawnictwie artystki. Już 24. marca do sprzedaży trafi drugi album Ani – ale pierwszy w całości autorski (wyd. Agora Muzyka)

Oczekiwanie na album zachęcamy osłodzić sobie zasłuchaniem i… zakochaniem się w odświeżonej wersji „Snu na pogodne dni”.

Zobaczcie również: 

Gwiazda “Stranger Things” Sadie Sink chce, aby Taylor Swift wyreżyserowała film fabularny

0

Po zagraniu w 10-minutowym teledysku Taylor Swift “All Too Well”, gwiazda Stranger Things, Sadie Sink, ma nadzieję, że piosenkarka będzie kontynuować karierę reżyserską.

Rozmawiając z Collider, Sink wyjaśniła, dlaczego uważa, że Taylor ma predyspozycje, aby stać się siłą w Hollywood.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

“Chciałbym, aby tak się stało i myślę, że absolutnie powinno się to zdarzyć, ponieważ jest kimś, kto jest tak zmotywowany. Kiedy ma pomysł, wykona go dokładnie tak, jak wyobrażał go sobie jej umysł” – zachwycała się 20-latka. “Jest bardzo instynktowna i to było naprawdę niesamowite obserwować jej pracę.”

Kontynuowała Sink: “I oczywiście ona też jest pisarką – jest poetką, myślę, że to lepszy sposób, aby to ująć, więc mieć taki umysł reżyserując krótki film, to było naprawdę wyjątkowe i coś, czego nie sądzę, żebym kiedykolwiek wcześniej doświadczyła, ponieważ jest tak wizualna i opisowa ze swoimi słowami… A zobaczenie, jak to ożyło, było niesamowite. “

Aktorka pochwaliła również zdolność Taylor Swift do nawiązywania kontaktów ze swoimi aktorami i powiedziała, że chociaż reżyseria była “nieznana” ówczesnemu zdobywcy Grammy, “poradziła sobie z tym tak, jakby robiła to przez dłuższy czas”.

Teledysk do “All Too Well” został wyemitowany na niedawnym Tribeca Film Festival. Podczas wydarzenia “Storytellers: piosenkarka “Shake It Off”, Taylor Swift” powiedziała, że widzi siebie kierującą kolejnymi projektami.

Vulture donosi, że Taylor Swift uważa, że “byłoby fantastycznie napisać film fabularny”, ale przyznaje, że prawdopodobnie nie spodoba jej się praca z ogromną ekipą. Mówi, że woli, aby jej kręgi robocze były małe.

Taylor wyreżyserowała w sumie 10 teledysków, co według gazety odpowiada długości filmu fabularnego.

Artykuł powstał we współpracy z fundacją zrzeszającą ukraińskich dziennikarzy. Więcej newsów o gwiazdach i muzyce, ekskluzywne wywiady i fotorelacje znajdziecie na naszym Facebooku MUZOTAKT.

Zobaczcie również: 

Camila Cabello w musicalowej ekranizacji na platformach VOD w Polsce (WIDEO)

0

Camila Cabello, która niedawno świętowała premierę trzeciego studyjnego albumu „Familia”, debiutuje w tytułowej roli w nowoczesnej wersji klasycznej historii.

„Zawsze będę się zmieniać i zbierać nowe doświadczenia. Moja muzyka będzie się też zmieniać i rozwijać” – mówiła Camila Cabello kilka lat temu. Jak widać, latynoska gwiazda muzyki pop potrafi zaskoczyć, bowiem świetnie się wcieliła w tytułową rolę nowej musicalowej adaptacji klasycznej baśni „Kopciuszek”.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Camila Cabello debiutuje na ekranie

Cinderella („Kopciuszek”) jest bez wątpienia nowoczesnym spojrzeniem na tradycyjną opowieść. Główna postać to młoda i ambitna oraz pewna siebie dziewczyna, która dąży do spełnienia swoich marzeń. W tej roli zobaczymy właśnie gwiazdę muzyki pop, która w ekranizacji chce projektować ubrania. Camila Cabello świetnie poradziła sobie z rolą Elli.

Chociaż „Kopciuszek” został negatywnie przyjęty przez krytyków, spotkał się z bardziej pozytywnymi recenzjami publiczności. Niektórzy przyjęli nowe nowoczesne podejście do tradycyjnej historii i chwalili inspirujący portret Kopciuszka w filmie. Prawie zdobył pierwsze miejsce jako ulubiony film fanów 2021 roku na Oscarach.

Z drugiej strony niektórzy fani krytykowali „Kopciuszka” za to, że zbyt mocno starał się być inny niż oryginał. Biorąc pod uwagę najnowszą adaptację klasycznej lewicy krytyków i fanów podzielonych, ciekawie będzie zobaczyć, jak film radzi sobie, gdy jest dostępny na platformach VOD w Polsce.

Poza Camilą Cabello w filmie występują m.in. Idina Menzel (macocha), Minnie Driver (królowa), Pierce Brosnan (król), Nicholas Galitzine (książę), Billy Porter (wróżka).

“Kopciuszek”: Gdzie obejrzeć film?

Film “Kopciuszek” jest już dostępny w sieci. Ekranizację zobaczymy bowiem na platformach VOD w Polsce, między innymi na Google Play, iTunes, Loomi by Opera, Orange VOD, PLAY NOW, Player, Premiery Canal+, Rakuten TV czy UPC.

Poniżej zobaczycie zwiastun i posłuchacie namiastki ścieżki dźwiękowej, na której znalazły się między innymi oryginalne piosenki Camili Cabello.

Więcej newsów o gwiazdach i muzyce, ekskluzywne wywiady i fotorelacje znajdziecie na naszym Facebooku MUZOTAKT.

Obserwuj nas na Instagramie:

Camila Cabello jak Maria Antonina (WIDEO)
fot. screen YouTube
Camila Cabello jak Maria Antonina (WIDEO)
fot. instagram.com/camila_cabello

Zobaczcie również: 

Jennifer Lopez w najbardziej współczesnej komedii romantycznej!

0

Kiedy jednak Kat przed samą ceremonią dowiaduje się, że została zdradzona, postanawia poślubić zupełnie nieznanego sobie mężczyznę, którego wybiera losowo z widowni. Opowieść o odnajdywaniu miłości pomimo różnic, pozornie tylko nie do pokonania, ukaże się już 15 czerwca na Bluray™ i DVD.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Piosenkarka o statusie gwiazdy i zwykły nauczyciel matematyki (Owen Wilson). Czy taki związek może się udać? A co jeśli ten nauczyciel matematyki jest zwykłym człowiekiem wyłowionym z tłumu pod wpływem impulsu? Charlie Gilbert, który został zaciągnięty na koncert przez swoją córkę Lou i najlepszą przyjaciółkę – Parker, zupełnie nieoczekiwanie trafia w centrum uwagi. Wtedy bowiem Kat Valdez decyduje się poślubić właśnie jego podczas swojego koncertu, który na dodatek jest transmitowany na żywo w mediach społecznościowych. Ale coś, co zaczyna się jako impulsywna reakcja, obraca się w nieoczekiwanie udany romans. I kiedy wszystko wokół stara się rozdzielić zakochanych, pojawia się pytanie: czy dwoje tak odmiennych ludzi jest w stanie zbudować związek oparty na wzajemnym szacunku i zrozumieniu?

„Wyjdź za mnie” to film w reżyserii Kat Coiro, znanej między innymi z serialu Netfliksa „Już nie żyjesz”, czy nadchodzącego „She-Hulk”. Jest adaptacją komiksu „Marry me”, którego autorem jest Bobby Crosby. Kiedy więc pojawił się pomysł nakręcenia na jego podstawie filmu, producenci bardzo szybko dostrzegli drzemiący w tej historii potencjał. To w końcu komedia romantyczna, ale dziejąca się we współczesnym świecie. Całkowicie świeża i przystająca do bieżącej rzeczywistości. To aktualna wersja najbardziej udanych filmów romantycznych, w której „Rzymskie wakacje” spotykają się z „Notting Hill”.

Interesowało mnie nakręcenie filmu o współczesnych celebrytach, zestawienie tego kim naprawdę są, z tym co widzi w nich publiczność – mówi producentka filmu Elaine Goldsmith Thomas. I tym właśnie stała się ta historia – okazją do odkrycia ludzkiej strony postaci znanych wyłącznie z obrazków.

To również nieprawdopodobny romans naszpikowany wpadającymi w ucho piosenkami wykonywanymi przez Jennifer Lopez, która bez trudu odnalazła się w postaci gwiazdy estrady. Rozumiem to życie – wyznaje aktorka. Ten film dosłownie wchodzi za zasłonę prywatności i pokazuje jak to naprawdę jest być celebrytą. Ale praca przy tym tytule stała się dla mnie również okazją do spełnienia marzenia jakim było nagranie albumu z muzyką do filmu. To pierwszy muzyczny film od czasów „Seleny”, w którym biorę udział, ale wtedy niestety nie miałam szansy zaśpiewać, ponieważ twórcy wykorzystali prawdziwe nagrania wokalistki.

„Wyjdź za mnie” jest filmem przekraczającym ramy swojego gatunku. W mistrzowski sposób opowiada historię o zakochaniu i o życiu dzisiejszych celebrytów zewsząd otoczonych przez media, których życie zostało dosłownie przeniesione do internetu. Pokazuje całą tę rzeczywistość w znakomity sposób operując przy tym muzyką, a dzięki obsadzeniu w roli Bastiana – estradowego i życiowego partnera Kat – Malumy, który jest prawdziwą gwiazdą muzyki latino, film zyskuje na autentyczności. Rzeczywistość filmu i rzeczywistość pozafilmowa zlewają się w jedno, kiedy widzimy Bastiana na koncercie w Madison Square Garden. Te sceny nagrywane były podczas prawdziwego koncertu Malumy w ramach trasy promującej jego album 11:11. Jego wspólny występ na scenie z Jennifer Lopez stał się więc nie tylko elementem prawdziwego koncertu, ale także fragmentem filmowej opowieści o Bastianie i Kat Valdez.

Maluma w znakomity sposób odnalazł się przed kamerą, a razem z Jennifer Lopez stworzył niesamowicie wiarygodny obraz pary supergwiazd. Jak opowiada Elaine Goldsmith Thomas: zrozumiał tę postać bez osądzania. Rewelacyjnie wypadł jako aktor, a kiedy pojawił się na scenie z Jennifer? Daj spokój! Tam jest wszystko – ogień, rytm i radość!

„Wyjdź za mnie” ukaże się na Blu-ray™ i DVD już 15 czerwca.

Zobaczcie również: 

BrzydUla: Filip Bobek ma mieszane uczucia, myśląc o finale

0

Aktor darzy „BrzydUlę” ogromnym sentymentem, ale też dobrze wie, że w każdym projekcie przychodzi taki czas, kiedy trzeba postawić kropkę. Nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć, czy cieszy się, czy żałuje, że to już finałowy sezon popularnego serialu. Ma jednak świadomość tego, że produkcja przyniosła mu sporą popularność, dzięki niej zdobył doświadczenie zawodowe, a jego kariera potoczyła się nieco inaczej, niż planował. Tymczasem TVN7 rozważa realizację kolejnego sezonu telenoweli, ale dopiero za kilka lat.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Filip Bobek podkreśla, że przygoda aktorów z „BrzydUlą 2” i tak potrwała dłużej, niż pierwotnie zakładano. Losy bohaterów i perypetie osób zostały maksymalnie rozbudowane. Serial pierwotnie bowiem miał się zakończyć pod koniec ubiegłego roku, ale ze względu na dobre wyniki oglądalności TVN Grupa Discovery postanowiła przedłużyć emisję na pierwsze półrocze tego roku.

– Ten projekt kiedyś musi w końcu zaliczyć ostatni odcinek i na razie nie wiemy, czy będzie on happy endem. Każdy na to liczy, ale zobaczymy. Jeśli chodzi o zakończenie produkcji, to mam mieszane uczucia, bo z jednej strony to jest praca, a jak to w pracy bywa, czasem jest super, a czasami już po godzinie po prostu chce się iść do domu – mówi agencji Newseria Lifestyle Filip Bobek.

Finałowy odcinek telenoweli „BrzydUla 2” prawdopodobnie zostanie wyemitowany pod koniec maja. Niewykluczona jest jednak kontynuacja serialu, ale najwcześniej za kilka lat. Wówczas widzowie zobaczyliby kolejny etap życia głównej bohaterki Uli Cieplak i jej męża Marka Dobrzańskiego – w tej roli właśnie Filip Bobek.

– Jest dużo kluczowych elementów w tym projekcie, które sprawiają, że chcielibyśmy, żeby on był kontynuowany i żeby on jeszcze troszeczkę potrwał. Każde z nas zostawiło w nim naprawdę dużo serca i dużo emocji. Mieliśmy okazję sprawdzić się w wielu scenach i w wielu sytuacjach. Naprawdę kończy się długa, fajna, wspólna przygoda – mówi Filip Bobek.

Odtwórcom głównych ról, którzy stając wtedy na planie, nie mieli zbyt dużego dorobku aktorskiego, serial szybko otworzył drzwi do kariery. Aktor przyznaje, że był zaskoczony obrotem spraw. Wcześniej nie wiązał bowiem swojej przyszłości z telewizją. Jego żywiołem były raczej deski teatru.

– Cały czas pamiętam emocje z pierwszego klapsa i z pierwszego dnia.  Dla mnie osobiście to jest szczególny projekt, bo już choćby nawet patrząc na jedynkę, to „BrzydUla” totalnie wywróciła do góry nogami moje życie zawodowe, bo wcześniej byłem przekonany, że będę pracował wyłącznie w teatrze, a okazało się, że nie, więc jest zabawnie, intensywnie, fajnie – mówi.

Filip Bobek nie ukrywa, że możliwość udziału w kontynuacji serialu przyniosła mu sporo satysfakcji. Były to już jednak inne emocje niż dekadę wcześniej, bo i aktorzy byli w zupełnie innym punkcie swojej drogi zawodowej.

– Zarówno bohaterowie, jak również my jesteśmy już totalnie innymi ludźmi. I środek ciężkości, cały bagaż doświadczeń, który wszyscy zdobyliśmy, siłą rzeczy przeniósł się na postaci. Mam wrażenie, że to już jest trochę inny projekt i wątki, które się tam zadziały, są mocne. Zaczęliśmy z przytupem, bo przecież zdradą, tylko tym razem Ula zdradziła i było to mocne uderzenie, którego nikt się nie spodziewał, szczególnie w tym formacie. I to też pokazało, że jesteśmy już trochę doroślejsi i chyba będziemy kombinować już troszeczkę inaczej – dodaje aktor.

Zobaczcie również: 

Papiery na szczęście: Adriana Kalska o wyborach życiowych serialowej bohaterki Marty

0

Kiedy tylko Adriana Kalska przeczytała scenariusz „Papierów na szczęście”, już wtedy była niemal pewna, że ten serial przypadnie widzom do gustu. To opowieść o miłości i przeznaczeniu, a takie odbiorcy lubią najbardziej, bo mogą w nich znaleźć odbicie swojego życia. Bohaterowie produkcji „Papiery na szczęście” muszą mierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, a w dążeniu do szczęścia stawiają czoło licznym intrygom i rodzinnym tajemnicom.

Prywatnie Adriana Kalska (36 l.) nie ocenia wyborów Marty z serialu „Papiery na szczęście”, w którą się wciela, bo chce jak najbardziej utożsamić się z tą postacią, a nie dystansować się od niej, kierując się swoimi zasadami życiowymi.

▸ Przypominamy także: Co za figura! Rumuńska gwiazda disco polo bałamuci w samym bikini

Odtwórczyni głównej roli w „Papierach na szczęście” jest przekonana, że serial przyciąga widzów niezwykle barwną opowieścią, zaskakuje dynamiką zdarzeń i nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Mocną stroną tej produkcji są też wyraziści bohaterowie, w których wcielają się m.in. Jakub Sasak oraz Mateusz Kmiecik.

– Co sprawiło, że ludzie oglądają „Papiery na szczęście”? Oczywiście wspaniała obsada, życiowe historie i to, że ten serial jest bardzo ciekawie opowiadany od strony technicznej. Jest pełno zwrotów akcji, są barwne postaci i ludzie też potrafią utożsamić się z naszymi bohaterami. A poza tym jest to serial o przyjaźni, miłości, przeznaczeniu, to wiadomo, że będzie się podobał – mówi agencji Newseria Lifestyle Adriana Kalska.

Popularny serial TVN7 opowiada historię Marty, żony znanego piłkarza Krisa, która wraz z dwójką dzieci postanawia porzucić swoje luksusowe życie i zacząć wszystko od zera. Zatrudnia się w rodzinie zamożnych deweloperów, gdzie poznaje przystojnego Adama. Oboje zakochują się w sobie, ale Adam – król życia – jest otoczony wianuszkiem kobiet i wydaje się najgorszym kandydatem na nową miłość, zwłaszcza że kobieta obiecała sobie już nigdy nie związać się z kimś takim jak jej despotyczny mąż. Niestety po jakimś czasie powraca on do jej życia, chce odzyskać rodzinę i sprawy mocno się komplikują.

– Nie mnie oceniać jej wybory życiowe, ja zawsze jak pracuję nad jakąś rolą, to utożsamiam się z jej wyborami, staram się to wszystko zrozumieć i nie oceniać, bo inaczej nie byłabym w stanie tego zagrać. Jako kobieta rozumiem to, że zawalczyła o dzieci, o swoje szczęście, mogę się nie zgodzić z pewnymi późniejszymi decyzjami, o to, że ucieka od własnego szczęścia, bardziej myśli o innych aniżeli o sobie, natomiast rozumiem i akceptuję jej zachowanie – mówi Adriana Kalska.

9 marca na antenie stacji TVN 7 został wyemitowany 100. odcinek tej produkcji, zdaniem aktorki przełomowy w życiu jej bohaterów.

– Setny odcinek jest kluczowy dla całej historii, dla wątku Marta–Adam, który jest tak chętnie oglądany i dobrze odbierany. Okaże się, że Natasza jednak jest Martą Wiśniewską i ma męża, a Maks i Marysia to są jej dzieci, a nie jej rodzeństwo. I to będzie determinować dalsze ruchy, dalsze historie. Zapraszam serdecznie do oglądania tego serialu, będzie bardzo ciekawie, nie tylko w moim wątku, ale również w wielu innych – dodaje aktorka serialu „Papiery na szczęście”.

Serial „Papiery na szczęście” emitowany jest w TVN 7 od poniedziałku do czwartku o 19.30. Średnia widownia jesiennych odcinków wyemitowanych w okresie od 6 września do 23 grudnia 2021 roku wyniosła 240 tys. osób.

Zobaczcie również: 

  1. Rumuńska gwiazda disco polo nie ma wstydu. Spójrzcie na te zdjęcia!
  2. Julia Kamińska rozpoczyna karierę muzyczną!
  3. Sting dla Ukrainy! Zaśpiewał w hołdzie „dla dzielnych Ukraińców”
  4. „Mask Singer”: Grzegorz Skawiński przerywa milczenie. „Ten program nie ma wartości intelektualnych”
  5. Rozgogolona brazylijska gwiazda zachwyca świat. Kim jest Anitta, która ma 50 milionów polubień?
  6. Georgina Rodriguez w bikini! Trzy milionów fanów oszalało z zachwytu
  7. Wokalistka disco polo w kusym bikini. Śmiała sesja Claudi może wprawić w zakłopotanie!

Marzec ’68: Ignacy Liss i Vanessa Aleksander – „Klasyczny motyw historii miłosnej”

0

Już w najbliższy piątek, tj. 25 marca br. na ekrany polskich kin trafi film zatytułowany „Marzec ’68”. To bowiem historia o trudnej miłości dwojga młodych ludzi – Janka (w tej roli właśnie Ignacy Liss) i Marty (Vanessa Aleksander) na tle burzliwych wydarzeń, które rozegrały się wiosną tamtego roku w Warszawie.

Ignacy Liss wspomina, że kiedy dowiedział się o wygranej w castingu do filmu „Marzec ’68”, poczuł radość. Miał jednak też świadomość sporego wyzwania, tym bardziej że reżyserem filmu jest Krzysztof Lang. Wcześniej Liss zachwycił widzów rolą Adama w serialu Netflixa „Otwórz oczy”. Znalazł się również w obsadzie takich produkcji jak: „Chyłka. Rewizja”, „Ludzie i bogowie” oraz „Lepsza połowa”.

▸ Przypominamy także: Inna zrzuciła ubrania! Piosenkarka zaskoczyła swoich fanów: „Jesteś boginią!”

Premiera filmu Marzec ’68

Premiera filmu zatytułowanego „Marzec ’68” to dla tego młodego aktora niezwykle ważny dzień i podsumowanie wielu miesięcy ciężkiej pracy. I choć ma już na swoim koncie udział w kilku głośnych produkcjach filmowych i serialowych, to pierwszoplanowa rola w tej fabule jest dla niego niezwykle ważna.

– Na pewno jest pewnego rodzaju entuzjazm i stres, ale przede wszystkim cieszę się, że spełniam swoje marzenia. Cóż mogę powiedzieć – chłopak przyjechał z Tczewa i ma premierę w Złotych Tarasach – mówi agencji Newseria Lifestyle Ignacy Liss.

Aktor wspomina, że casting do tej produkcji był wieloetapowy i dość długo trzeba było czekać na jego rozstrzygnięcie. Nie ukrywa jednak, że bardzo zależało mu na tym, by znaleźć się w obsadzie.

– Kiedy już przebrnąłem te etapy, to czas oczekiwania na podjęcie decyzji bardzo się dłużył. To wszystko rozgrywało się na przestrzeni paru miesięcy, ale kiedy już się dowiedziałem, że gram główną rolę, to poczułem ulgę, bo już się nastawiłem w sobie, że chcę to zagrać i że tak mnie kręci ta rola, że po prostu poczułem ulgę, ale i wielką radość – mówi Ignacy Liss.

Ogromnym wyróżnieniem dla niego jest to, że mógł spotkać się na planie z tak wielkimi nazwiskami w świecie filmu jak chociażby Krzysztof Lang. Praca z tym wybitnym reżyserem to dla niego wyjątkowo cenne doświadczenie.

– Jest to rzeczywiście wielka postać i brać udział w projekcie reżyserowanym przez pana Krzysztofa to dla mnie wielkie doświadczenie. Trzeba było uzbroić się w słuch, słuchać i się kształcić. To jest wspaniałe, bo myślę, że to jest to, co w ogóle tworzy we mnie warsztat aktorski, właśnie obserwowanie, słuchanie – mówi aktor.

Film nawiązuje do wydarzeń historycznych, jakie rozegrały się w marcu 1968 roku w Warszawie

Studenci protestowali wtedy przeciwko bezprawnemu relegowaniu kolegów z uczelni oraz w obronie zdjętych z afisza „Dziadów”, w reżyserii Kazimierza Dejmka, wystawianych w Teatrze Narodowym. Wśród protestującej młodzieży są także Hania Bielska i Janek Wolicki. Hania jest studentką szkoły teatralnej w Warszawie, a Janek studiuje na politechnice, a poznali się właśnie na premierze spektaklu, który został uznany za kontrowersyjny. Beztroscy i zapatrzeni w siebie zupełnie nie interesują się polityką. Ta jednak coraz brutalniej wdziera się w ich życie. Ich rodziny znajdują się po dwóch stronach marcowej barykady. W ogarniętym buntem kraju młodzi i szaleńczo w sobie zakochani walczą o swoje uczucie. Muszą jednak pokonać wiele przeciwności, które stawia przed nimi los.

– Przede wszystkim jest to film o miłości, więc myślę, że to jest na pewno zachęcające, szczególnie dla młodych ludzi, bo to jest piękna historia miłosna, klasyczny motyw historii miłosnej. A oprócz tego poruszone są bardzo ważne tematy, takie jak wolność słowa, walka z cenzurą, siła młodości i nowego pokolenia – mówi Ignacy Liss.

Zobaczcie również: 

 Rumuńska gwiazda disco polo nie ma wstydu. Spójrzcie na te zdjęcia!
▸ Julia Kamińska rozpoczyna karierę muzyczną!

Aktor nie ukrywa, że sporym wyzwaniem były dla niego sceny erotyczne. Jego partnerką na ekranie była Vanessa Aleksander.

– Trzeba pamiętać o poczuciu komfortu, o profesjonalizmie, który powinien towarzyszyć przy takich scenach. Więc myślę, że przede wszystkim trzeba rozmawiać z partnerem, z którym się je gra, i te granice jasno i klarownie ustalić, a kiedy czujesz, że coś jest nie tak, po prostu o tym powiedzieć, komunikować. Z Vanessą nie było najmniejszych problemów. Mamy dużą więź po tym filmie, zbliżyliśmy się do siebie, jest mi bardzo bliską osobą i ta współpraca przebiegała bardzo dobrze. Zresztą ona jest wyjątkową osobą, bardzo zdolną, która moim zdaniem podbije świat, więc w gruncie rzeczy to był zaszczyt – mówi.

Obok Vanessy Aleksander i Ignacego Lissa w filmie „Marzec ’68” pojawią się m.in. Ireneusz Czop, Edyta Olszówka, Mariusz Bonaszewski, Anna Radwan i Radosław Krzyżowski. Zdjęcia do produkcji realizowane były głównie w Warszawie i okolicach. Film wyreżyserował Krzysztof Lang, a scenariusz napisał Andrzej Gołda. Film został wyprodukowany przez Telewizję Polską.

Gwiazda „Na Wspólnej”: Na wypadek wojny mam przygotowaną piwnicę i ksero najważniejszych dokumentów

0

Popularna aktorka z serialu „Na Wspólnej”, czyli Sylwia Gliwa przyznaje, że zrobiła wszystko, co mogła, by przygotować się do ewentualnej inwazji rosyjskiej na Polskę. Swoją piwnicę zamieniła już na schron, w którym zgromadziła żywność i najpotrzebniejsze rzeczy.

Na wszelki wypadek gwiazda „Na Wspólnej” ma też kserokopię ważnych dokumentów, bo jej zdaniem w razie niebezpieczeństwa najlepszym wyjściem będzie ucieczka do innego kraju. Sylwia Gliwa uważa też, że w tej trudnej sytuacji rodzice powinni stanąć na wysokości zadania i nie pozwolić na to, aby lęk przeszedł na najmłodszych.

▸ Przypominamy także: Inna zrzuciła ubrania! Piosenkarka zaskoczyła swoich fanów: „Jesteś boginią!”

Gwiazda „Na Wspólnej” przygotowana na wypadek wojny

W czasie gdy tuż za naszą granicą toczy się wojna, każdy czuje strach i bezradność. Aktorka z „Na Wspólnej” najbardziej obawia się tego, że konflikt zbrojny z Ukrainy może się przenieść do Polski.

– Myślę, że my wszyscy przez bliskość tego horroru doświadczamy panicznego lęku. Polacy są w bardzo trudnej sytuacji. Mam wokół siebie wiele znajomych kobiet, które otwarcie mówią o tym, że w razie czego piwnice mają już przygotowane. Ja sama też uszczelniłam wszystkie dziury w ścianach piwnicy, zniosłam wodę, jedzenie, ciepłe kołdry, koce, latarkę, radio na baterie, żeby po prostu to wszystko mieć pod ręką – mówi agencji Newseria Lifestyle Sylwia Gliwa.

Sylwia Gliwa ma już plan B

Aktorka jest przygotowana na każdą ewentualność i ma już w głowie plan B. W razie zagrożenia życia nie wyklucza też wyjazdu z Polski.

– Myślę, że wyjazd będzie nieunikniony. Każdy zastanawia się tylko, kiedy nastąpi ten moment, kiedy będzie ta czerwona lampka, bo pod granicą ukraińską stały czołgi i nikt nie wierzył, a to już była przecież czerwona lampka. Ja już zrobiłam ksero wszystkich dokumentów, aktów notarialnych, paszportów, żeby to po prostu w pewnym momencie, kiedy trzeba będzie, oby nie trzeba było, żeby to złapać i iść – mówi Sylwia Gliwa z „Na Wspólnej”.

Mimo że aktorka niepokoi się o to, co będzie jutro, to jednak robi wszystko, by te negatywne emocje nie udzieliły się również jej 10-letniem synowi. Dlatego też na wszystkie sposoby go uspokaja i daje mu poczucie bezpieczeństwa.

– Syna staram się trzymać jak najbardziej z daleka od obrazów i informacji z Ukrainy. Oczywiście opowiedziałam mu o tym, co się dzieje, powiedziałam mu, że jesteśmy w tym razem i że nic nam się nie stanie, bo jesteśmy w NATO. Opowiedziałam mu, co to jest NATO i że ma się absolutnie niczego nie bać, bo ma rodziców, którzy o niego zadbają i że wszystko jest dobrze, że jesteśmy chronieni – mówi.  

Zobaczcie również: 

 Rumuńska gwiazda disco polo nie ma wstydu. Spójrzcie na te zdjęcia!
▸ Julia Kamińska rozpoczyna karierę muzyczną!

Aktorka stara się też ograniczać synowi dramatyczne informacje, jakie płyną do nas zza wschodniej granicy.

– Kiedy Aleksander jest w domu, nie pozwalam nikomu włączać telewizora z wiadomościami, nie słucham radia informacyjnego. I staram się nie używać w domu słowa „wojna”, tzn. nie używam w zasadzie – mówi gwiazda „Na Wspólnej”.

Aby się odstresować, oczyścić umysł z negatywnych emocji i choć na chwilę zapomnieć o tym, co się dzieje w Ukrainie i jakie to może mieć konsekwencje dla naszego kraju, aktorka sporo czasu poświęca na aktywność fizyczną.

– Podjęłam decyzję ostatnimi czasy, bo endorfiny, serotonina jak nigdy są mi bardzo potrzebne do tego, żeby przetrwać w zdrowiu psychicznym i się nie rozpaść, że jedynym antidotum na to szaleństwo, które zgotował nam ten psychopata, to jest po prostu ćwiczenie. Więc chodzę trzy razy w tygodniu znowu, ćwiczę i po prostu nabijam hantlami dobry nastrój – mówi aktorka.